Witajcie,
Pisałam ostatnio, że będę bywać częściej, ale tak mnie pochłonęła nauka, że od trzech tygodni przesiaduję w archiwach i bibliotekach, a potem w domu w książkach i komputerze, że nie miałam głowy do bloga. Nareszcie mam czas, żeby nadrobić wszystkie zaległości i udało się:-) Myślę, że gdyby nie praca, napisałabym ten doktorat o wiele szybciej. Teraz jednak wychodzę na prostą, a wakacje są świetnym czasem, żeby nadrobić cały rok. Sprawia mi to jednak tyle przyjemności, że z chęcią poświęcam temu swój urlop:-) Ale znajduję czas także na przyjemności, jak na przykład spacer po Łodzi czy wizyta w ulubionym ostatnio miejscu.
Po ostatnim poście o Manufakturze pojawiły się komentarze, które mówiły, że w Łodzi oprócz Manufaktury nie ma nic ciekawego, a ulice obok tylko straszą. A ja się nie zgadzam i pokażę Wam kolejne miejsce. Ulica Piotrkowska - jest chyba znana każdemu, nawet tym, którzy w Łodzi nie byli. Najdłuższa handlowa ulica Europy. Pełna pięknych kamienic, które kiedyś należały do bogatych fabrykantów. Pamiętam, że jako małe dziecko przyjeżdżałam do Łodzi raz na jakiś czas i zawsze właśnie na Piotrkowską. Wydawało się, że lata świetności ma już za sobą. Manufaktura i Galeria Łódzka zabrały jej klientów. I rzeczywiście sklepy upadają:-(, ale za to Piotrkowska stała się miejscem kawiarni, restauracji i pubów. Wczoraj było pełno osób, ogródki zajęte:-) Bardzo cieszył mnie ten widok, bo chyba w końcu wraca ona do łask. Obecnie przeprowadzany jest wielki remont nawierzchni, a to co już jest, wygląda naprawdę pięknie!
Zapraszam na spacer:-)
W drodze...jedna z moich ulubionych kamienic na skrzyżowaniu Kościuszki i 6 sierpnia
A tu już Piotrkowska
Kolejna kamienica, która bardzo mi się podoba:-)
W drodze do miejsca, o którym za chwilę...
Obowiązkowo Pana Tuwima trzeba złapać za nos:-)
Piotrkowska skrywa przede wszystkim wiele bram...na przykład taką:
Oczywiście są ładniejsze miejsca i mniej ładne, ale myślę, że warto wybrać się na długi spacer....bo na samym końcu znajduje się bardzo nieoczywiste miejsce..Kiedyś tzw. chinatown, czyli budki z chińskim jedzeniem i szczerze mówiąc było okropnie.Dziś - jedno z najmodniejszych miejsc.
To wchodzimy:
Pewnie dla niektórych nie wygląda ciekawie...chociaż właśnie za chwilę był wyświetlany na projektorze film i ludzi było całkiem sporo, ale my idziemy dalej...
Mijamy stare fabryki i dochodzimy do miejsca:
pełnego klimatycznych knajpek, oryginalnych sklepów, klubów, itd.Odbywają się tu pchle targi, targi ekologicznej żywności, swój sklep z winem ma tu Marek Konrad,jest też atelier. Wczoraj byliśmy w naszej ulubionej Drukarni. Surowy skandynawski wystrój, idealnie wkomponowany w stare budynki. Choć jak to stwierdził mój 14 - letni chrześniak, woli jak \ restauracja jest estetyczna, a nie artystyczna:-)
To miejsce to:
Jest też afrykańska knajpka.
W ciągu roku z mało ciekawego miejsca, stworzono coś co przyciąga wielu. Cieszę się, że coś zmienia się na plus:-) Jestem lokalną patriotką, choć Łódź nie jest moim rodzinnym miastem. Ale ja będę wszystkich namawiać do odwiedzin!
W tytule posta są też podróże dalsze, dziś odwiedziłam jedno z moich ulubionych polskich miast, ale opowiem Wam o tym w następnym poście, a w tym tygodniu czeka mnie jeszcze jedna podróż:-)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Ola