Dziś pierwszy zapowiadany post, który postanowiłam poświęcić diecie. Od razu muszę napisać, że nie jestem na żadnej konkretnej diecie, bo po pierwsze nie mam czasu aby skrupulatnie przestrzegać rygorów i jeść dokładnie to co jest zalecone. Stworzyłam swój własny jadłospis, który pozwolił mi schudnąć w miesiąc dwa kg, ale co najważniejsze nie głoduję, bo będąc głodną nie potrafię pracować i myśleć. Zanim przejdę do szczegółów i przepisów, to podam Wam ogólne zasady mojej diety i najważniejsze zmiany, które wprowadziłam. I pewnie nie będzie w tym nic odkrywczego, ale najważniejsze, że działa. Przede wszystkim muszą to być rzeczy, których przygotowanie zajmie mi chwilę, a jednocześnie mogę je zabrać w pojemnikach ze sobą i zjeść w pracy czy na uczelni - bez podgrzewania.
ZASADY MOJEJ KUCHNI
1. Jem mniej, ale częściej - zazwyczaj 5 razy dziennie. To pozwala uniknąć napadów głodu, które wcześniej były moją bolączką.
2. Całkowicie zrezygnowałam z ziemniaków, makaronów i ryżu. Początkowo miałam w planie jeść makaron pełnoziarnisty, ale do tej pory nie przygotowałam z niego żadnej potrawy, bo nie miałam ochoty, chociaż nie wykluczam,że kiedyś się pojawi na moim stole.
3. Wykluczyłam także wszelkie produkty pszenne, chleb, słodkie bułki, itd. Pozwalam sobie na dwie kromki chleba pełnoziarnistego, ale tylko rano. Dzięki temu jem naprawdę sycące śniadanie. Według dietetyków nie można całkowicie zrezygnować z węglowodanów, ale jeść tylko te o niskim indeksie glikemicznym.
Tutaj znajdziecie spis produktów, które warto włączyć do swojego jadłospisu.
4. Przestałam słodzić herbatę i kawę. O ile jeszcze z herbatą poszło szybko, to kawę cały czas miałam zamiar słodzić. W końcu spróbowałam i przekonałam się, że kawa bez cukru jest naprawdę smaczna. Teraz bez problemu piję samą kawę z mlekiem i nie mam zamiaru wrócić do tego nawyku. Z tego co wiem, rezygnacja ze słodzenia napojów to 300 kalorii mniej dziennie!
5. Kupiłam parowar i korzystam z niego praktycznie codziennie. Oprócz zdrowych aspektów, ma on przede wszystkim zaletę szybkości i łatwości przygotowywania posiłków. Za jednym zamachem, przygotowuję mięso lub rybę, warzywa np. kalafior, brokuły, marchew, a dla męża ziemniaki. Wszystko trwa pół godziny.Włączam parowar i idę ćwiczyć:-)
6. Oleju (z pestek winogron) używam tylko sporadycznie, kiedy przygotowuję danie w piekarniku. Do każdego innego posiłku używam oliwę (ostatnio truflową). Mam taką z dozownikiem, dzięki czemu to są naprawdę krople.
7. Piję dużo wody. Wiem, że wiele osób nie lubi czystej, dlatego polecam z cytryną i miętą:-) Zawsze staram się wypijać szklankę zaraz po obudzeniu. Żeby o tym nie zapomnieć, mam ją zawsze na szafce nocnej.
8. Ponieważ mam skłonności do podjadania, staram się aby były to produkty nietuczące, czyli np. chlebki ryżowe czy ziarna słonecznika.
9. Nie objadam się. Zawsze można zjeść więcej, ale wiem, że chwilę po posiłki będę się czuła syta.
10. Czasem pozwalam sobie na małe grzeszki. Kawałek ciasta z koleżankami czy kromka chleba na śniadaniu u przyjaciół nie spowoduje powrotu do dawnej wagi. Nasze odchudzanie nie powinno nas wykluczać z towarzystwa, a nie każdy zaproponuje nam dietetyczne menu.
11. Używam dużo ziół. Przyprawiam nimi mięsa, ryby, sałatki.
Mój przykładowy dzienny jadłospis:
Śniadanie:
2 kromki chleba pełnoziarnistego razowego do wyboru z:
-dżemem niskosłodzonym
- z jajkiem na twardo i szczypiorkiem
- z jajecznicą (2 jajka)
- z chudą wędliną
- z pomidorem
To najczęstsze przykłady, ale możecie sami kombinować. Omijam ser żółty, sery pleśniowe. Czasem jem serek wiejski z ogórkiem kiszonym i rzodkiewką. Do tego kawa z mlekiem lub herbata. Chleb z dżemem powoduje, że cały dzień nie chce mi się już nic słodkiego.
Gwarantuję Wam, że po takim śniadaniu będziecie się czuli naprawdę syci.
Drugie śniadanie:
Jogurt naturalny z owocami (niestety musi być naturalny, każde inne są słodzone i niezdrowe po prostu). Najczęściej dodaję pokrojoną w kostkę pomarańczę lub banana. Ale świetnie sprawdza się kiwi czy jabłko. Czasem posypuję to musli. Taki deser przygotowuję wieczorem i do rana przechowuję w pojemniku, który potem zabieram do pracy. Jak obliczyłam zajmuję mi to przerwę reklamową:-) Ten deser jest bardzo sycący. Tylko nie posypujcie go cukrem! Można ewentualnie cynamonem.
Obiad:
Ponieważ jestem poza domem nawet 10 godzin, mój obiad musi dać się zjeść w pracy, gdzie nie mam możliwości podgrzania. Najczęściej jest to pierś z kurczaka w ziołach lub ryba z parowaru. Raz na jakiś czas piekę schab w piekarniku. Do tego zawsze przygotowuję sałatkę lub warzywa na parze. Tutaj mamy pole do popisu. Każdy może przygotować sobie takie sałatki jak lubi. Ja najczęściej za bazę mam sałatę pekińską lub lodową, do tego pomidor, ogórek zielony, rzodkiewka, kilka kropel oliwy i gotowe. Ale oczywiście można kombinować z mnóstwem innych warzyw. Najważniejsze, żeby nie polewać tego wszystkiego sosem. Oczywiście taki zestaw ląduje w pojemniku i jem go w pracy. Można również posiłkować się kaszą, np. gryczaną, ale najlepiej świeżo gotowaną i zjadaną na ciepło.
Dziś na obiad postawiłam na łososia, którego polałam kilkoma kroplami oliwy, doprawiłam solą i pieprzem, posypałam natką pietruszki i na 15 minut wstawiłam do piekarnika. ( w folii aluminiowej).
Podwieczorek:
Ponieważ nadal nie odczuwam głodu po obiedzie, to jest to zazwyczaj jabłko. Od kilku lat jem codziennie ten owoc.
Polecam też Wam pyszne musy owocowo - warzywne. Mój ulubiony składa się tylko z dwóch składników, ale smak jest nieziemski.
Wystarczy zblenderować
3 jabłka i natkę pietruszki. To bomba witaminowa, podobno bardzo dobrze działa też na cerę.
Kolacja:
Muszę przyznać, że po wieczornym bieganiu bardzo często nie chcę mi się już jeść. Wtedy jem po prostu połówkę grapefruita. (Jeszcze niedawno posypywałam go cukrem. Jeśli jestem bardziej głodna, to ewentualnie jest to serek wiejski, do którego dodaję zioła, ogórka lub rzodkiewkę.
Wszystko co pokazałam na zdjęciach to zapis moich dzisiejszych posiłków. Jak widzicie jest kolorowo i smacznie:-)
Myślę, że wszystko co napisałam to dobrze znane Wam rzeczy. W Internecie jest pełno poradników i wszelakich diet. Sama zastanawiałam się czy nie udać się do dietetyka, ale postanowiłam, że spróbuję sama.
Dietetyk, który kontroluje nasze postępy jest świetną mobilizacją.
Najważniejsze, żeby przestać ciągle myśleć o tym co zjemy. Ja tak miałam na początku. W głowie ciągle planowałam posiłki i ciągle byłam przez to głodna. Teraz już tak nie jest. Działam mechanicznie.
Jeszcze kilka porad:
- jeśli idziecie do restauracji zamówcie sałatkę albo mięso z sałatą. Ja jestem smakoszem ryb, dlatego dla mnie każde jedzenie na mieście oznacza jedzenie ryby. Coraz częściej restauracje proponują dania fit. Zrezygnujcie z pieczonych ziemniaków czy frytek!
- jeśli macie wielką ochotę na słodkie to niech to będzie jeden cukierek, a nie cały batonik. A najlepiej jeśli będzie to jednak owoc:-) Dziś uległam jednej belgijskiej czekoladce:-)
- nie rezygnujcie ze spotkań towarzyskich, tylko dlatego, że jesteście na diecie. Jeśli zapraszacie gości do siebie, to proponuję podać swoje dietetyczne jedzenie. Teraz jest tyle fantastycznych przepisów, że goście będą zaskoczeni. Wcale nie trzeba zawsze jeść tłusto!
- niech ostatni posiłek będzie na 3 godziny przed snem. To zasada, której przestrzegam bezwzględnie. Kładąc się spać czuję się lekko, śpię lepiej, a rano widzę coraz bardziej płaski brzuch:-)
- starajcie się jeść o stałych porach.
Początki są trudne, pewnie będzie Wam brakować chleba, ale zapewniam Was, że już po tygodniu, góra dwóch przestaniecie odczuwać głód, a mniejsze porcje będą Wam wystarczać. Dopasujcie menu do siebie. Stwórzcie swoją indywidualną dietę, zależną od wykonywanego zawodu, trybu życia czy życia rodzinnego. Jeśli dla dzieci i męża gotujecie tradycyjny obiad, Wy zrezygnujcie po prostu z ziemniaków czy makaronu. Wsparcie najbliższych, którzy przy Was nie będą objadać się słodyczami jest niezbędne:-)
Świetną sytuacją jest kiedy ktoś z Waszego otoczenia jest również na diecie i razem dopingujecie się. Ja tak mam z Monique z bloga
Home About. Wymieniamy się nawzajem radami, postępami i przepisami:-)
Trzymam za Was kciuki i proszę o to samo:-)
Chętnie dowiem się, czy ktoś zdecydował się zrzucić parę kilo.
Najbliższe posty będą poświęcone daniom przygotowywanym w parowarze oraz bieganiu. Zapraszam!