Dziękuję za tak ciepłe przyjęcie! Te wszystkie słowa, które napisaliście dodały mi skrzydeł i kiedy teraz zasiadam, aby napisać nowy post, czuję znowu wielką radość:-)
Koniec września, kalendarzowa jesień, zimniejsze poranki i wieczory, szum liści pod stopami, jeszcze ciepłe promienie słońca, ale też deszczowe dni i myśl o najpiękniejszym miesiącu w roku - czyli październiku. Te drobiazgi cieszą bardzo i staram się łapać każdą chwilę...Ta jesień będzie wyjątkowa, dlatego niech trwa, niech daje i te piękne momenty, ale też te szare i ponure, taka jej uroda i nikt tego nie zmieni, jedynie nasze nastawienie może wiele zdziałać.
I jestem jednocześnie zaskoczona, że to już, bo nasze przedłużone wakacje u babci trwają w najlepsze, remont ciągnie się w nieskończoność, a my z Alą czujemy się nadal jakby to był sierpień. I choć myślami urządzam pokoje, planuję zmiany, to jednocześnie dni mają swój wolny rytm, który wcale nie chce przyspieszyć. Wiem, że za chwilę wpadnę w wir porządków, potem przygotowanie Synkowego kącika, a potem już tylko czekanie na poród. Dlatego dziś chcę jeszcze wrócić do wakacji, mieć je tutaj w formie pamiętnika i pamiętać na długo.
Ciąża ma swoje przywileje, możesz bezkarnie wypoczywać na hamaku i nikt nie ma pretensji, a tej małej Dziewczynce energii nie brakuje, więc każdy miał co robić:-)
To nie były wyjazdowe wakacje, ale udało nam się odwiedzić miejsca, w których spędzałam wakacje jako dziecko. Nad Wartę jeździliśmy rowerami, to zaledwie parę kilometrów i spędzaliśmy tam cały dzień.
Lato to czas, kiedy najprostsze jedzenie smakuje najlepiej.
Zwykłe zabawy, które wszystkim dają dużo radości.
Ala zdecydowanie darzy Cerbera wielką miłością, a on wszystkie jej pomysły znosi ze stoickim spokojem, chociaż czasem chyba ma już dosyć...
Z każdym kolejnym dniem sierpnia można było już jednak poczuć oddech jesieni....na którą bardzo czekałam.
Za dwa dni wracamy do naszego domu, kończy się nasz wakacyjny czas, ale po ostatnim szalonym roku szkolnym myślę, że zasłużyliśmy na niego. Starałam się wykorzystać każdą chwilę, było dużo spotkań, spacerów, przeczytanych książek, a remontowe problemy zostawiam już teraz daleko za sobą. Jestem gotowa jesieni wyjść na przeciw.
Czytając twoje postowe wspomnienie wakacji, od razu mi na myśl przyszły "Panny z Wilka":)
OdpowiedzUsuńJa też miałam w tym roku przedłużone wakacje, moja najmłodsza ma już 5 miesięcy:)
Pozdrawiam
Dobre porównanie:-)
UsuńMówisz, że macierzyństwo to wakacje?:-)))
pozdrawiam ciepło!
Piękne wspomnienia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńrównież pozdrawiam!
To wspaniale, ze Macie miejsce, w którym możecie odpocząć. Dodatkowo jest tam pięknie, spokojnie... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, kiedy tutaj mieszkałam nie doceniałam wszystkiego tak jak w ten sposób, teraz to dla mnie magiczne miejsce i cieszę się, że Ala może tu spędzać część swojego dzieciństwa:-)
UsuńOlu kiedy przeczytałam Twój komentarz, aż zwątpiłam czy to naprawdę Ty?
OdpowiedzUsuńCiesze się że tu jesteś. Macierzyństwo sprawia że dużo zmian zachodzi obok nas, w nas...dobrze że wróciłaś. Alunia przypomina mi naszą córcię. Rozkoszna ;*
Ja, ja:-) Dziękuję za miłe słowa:-) Mam nadzieję, że wytrwam i znajdę tu na nowo swoje miejsce:-) Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wróciła Pani do blogowania. Mam nadzieję, że pojawi się tutaj zestawienie przeczytanych w wakacje książek :) Życzę wielu pomysłów, wytrwałości i szczęśliwego porodu. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) pozdrawiam serdecznie!
UsuńPani Olu, ależ się cieszę z pani powrotu, bardzo czekałam, tak jak mówiłam pani przy pewnej okazji...
OdpowiedzUsuńDziękuję!Oczywiście pamiętam bardzo dobrze tę okazję:-) pozdrawiam ciepło!
Usuńsuper wpis :)
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuń