Witajcie w pierwszy dzień zimy:-) Tak, tak u mnie już zima, właśnie wróciliśmy ze spacerku z Cerberem, który całkiem zwariował na widok śniegu i szalał po prostu:-)
Ostatnie tydzień był szalony! Niestety....Mój mąż, który jeszcze nigdy nie był na zwolnieniu lekarskim, wspominał ostatnio z nutką nostalgii, jak to w czasie studiów zachorował a ja się nim tak troskliwie opiekowałam...nie minęły nawet dwa dni i jest w gipsie. Upadł tak nieszczęśliwie podczas ćwiczeń sportowych, że dosłownie "wyrwał" sobie bark i obecnie cały tułów i prawą rękę ma zagipsowaną. Na szczęście nie boli Go już teraz zbyt mocno, ale najprostsze czynności są problemem. Pewnie domyślacie się co to dla mnie oznacza...Biegam dosłownie między pracą, studiami, spacerami z psem, śniadaniami, obiadami, zawiązywaniem sznurówek itd., że opadam z sił...Nie miałam czasu na wcześniejsze opublikowanie wyników candy, całkiem wypadałam już z zabawy w kolory jesieni i chyba nie uda mi się nadrobić zaległości. Dziś udało mi się przeprowadzić losowanie i z wielką przyjemnością ogłaszam, że moje jesienne candy wygrywa:
Anetko, gratuluję i czekam na wiadomość:-))
W planach miałam post o pewnym motywie ceramiki kulinarnej, która zagościła u mnie w kuchni, ale do tego typu zdjęć, które chciałam pokazać potrzebny był mi Artur, a póki co nie utrzyma aparatu fotograficznego, dlatego dziś postanowiłam pokazać Wam moją najbliższą okolicę:-) Pewnie niejedna osoba mieszkająca w bloku chciałaby mieć własny dom, ja również należę do tej grupy, tym bardziej, że wychowałam się w domu i bardzo, bardzo tęsknie za tym...Kawa pita o poranku, jeszcze w piżamie pod własnym orzechem niezaprzeczalnie należy do największych przyjemności:-) Mam nadzieję zamieszkać tam za jakiś czas, a póki co muszę zadowolić się swoją okolicą. I choć obecnie mieszkam w bloku to jednak na obrzeżach dużego miasta, w odległości 3 minut od lasu.
Najpierw mijam kościół, następnie idę taką właśnie drogą, aby dojść do:
opuszczonej stacji kolejowej. Kiedyś piękny budynek, dziś niestety totalna ruina, choć dodaje swoistego klimatu temu miejscu.
I już jesteśmy na peronie, z którego w takich okolicznościach
przyrody codziennie odjeżdżam do pracy, by za 20 minut wysiąść na dużym
dworcu w centrum Łodzi.
A tu droga w okolicach stacji, gdzie spaceruję z Cerberem. Po prawej, zdjęcie z wczorajszego popołudnia, po lewej z dzisiejszego poranka:-)
Zawsze jak wracam do domu, mam takie poczucie, że uciekam od dużego miasta. Ogarnia mnie spokój i pewność, że mam tutaj swoją oazę. Bliskość lasu działa na mnie kojąco...Chętnie zobaczyłabym Waszą okolicę:-) Może ktoś się skusi:-)
A tymczasem, dziś dowiedziałam się, że za trzy tygodnie prowadzę pierwsze samodzielne zajęcia ze studentami, trzymajcie za mnie kciuki!
Miłego weekendu dla wszystkich!
p.s. wszystkie zdjęcia robione są telefonem komórkowym, wiec przepraszam za ich jakość...
Dla MaJu ogromne gratulacje;)
OdpowiedzUsuńOlu ja mam podobne odczucia, przekraczając próg mojego mieszkania...bo przecież wszędzie dobrze al w domu najlepiej;)
Udanego zimowego popołudnie;*
też tak myślę, choć ja wiem,że ten mój domek jest chyba gdzie indziej...buziaki!
UsuńPięknie masz w okolicy!! Można myśli uspokoić:)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla zwyciężczyni!
uściski!
Oj można, spacery z psem idealnie temu służą:-) pozdrawiam!
Usuńnastrojowa okolica Olu i mimo ,że ja jestem zdecydowanie "miastówką" i lokalną patriotką Saskiej Kępy to doceniam także klimat takich miejsc :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja większość dnia spędzam w mieście i dlatego lubię wrócić tutaj:-) buziaki!
UsuńTaki spacer, choćby wirtualny był mi właśnie bardzo potrzebny. Dzięki Olu.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Artura, łapa dla Cerberka i buźka dla Ciebie
Ania
Aniu, mam nadzieję, ze wszystko ok u Ciebie?
UsuńBuziaki!
fajna okolica :)
OdpowiedzUsuńi jeszcze nie jest tak źle, bo co może być jeszzce gorsze od chorego faceta ?????? dwóch chorych facetów !!!!!!!!!! cierpliwości życzę :)
Oj tej mi potrzeba!buziaki!
UsuńNo to właśnie upewniła się, że mieszkasz w moim ukochany rodzinnym mieście:), do tego nawet na tym samym osiedlu, chociaż biorąc pod uwagę jego wielkość, nie jest to wcale takie niezwykłe. Ja już od kilku lat niestety tu nie mieszkam i bardzo tego żałuję, zwłaszcza, że zostawiłam tam rodziców i przeprowadziłam się również w okolice Łodzi, ale z drugiej strony, więc każda wizyta w rodzinny mieście to prawie wyprawa - nawet 1,5 godziny w godzinach szczytu :/
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o preferencje mieszkaniowe, ja całe życie, aż do 22 r.ż, mieszkałam w blokach, tam się wychowałam, chociaż w domu na wsi spędzałam całe wakacje i niemal wszystkie weekendy.6 lat temu przeprowadzaiłam się do domku pod miastem i akurat nie jestem z tego powodu specjalnie szczęśliwa - oczywiście są plusy - dużo miejsca, kawa na werandzie, ogród, ale zabudowa jest bardzo gęsta, więc ludzie praktycznie zaglądają sobie do okien i siedzą sobie na głowach. Mój wymarzony dom znajdowałby się na wsi, gdzię miałabym działkę większą niż 600 mkw., mogłabym uprawiać własne warzywa, owoce, a przede wszsytkim, wokół byłaby przestrzeń, dająca poczucie wolności, swobody, a zarazem intymności. Wiem, że wiele osób, którym to mówię puka się w głowę - mam dom, a narzekam. Może i tak, ale rozwiązania pośrednie mnie nie satysfakcjonują, dlatego gdybym miała wybór, przeniosłabym się do bloków, bo dom na przedmieściu ma dla mnie więcej mankamentów niż zalet. Jak to mówią, " de gustibus...": o gustach się nie dyskutuje
Z tego co kojarzę, Twój wymarzony i wyczekiwany dom będzie chyba dalej od miasta i przede wszsytkim w pobliżu rodziny - to też nie jest bez znaczenia.
Życzę jak najszybszego spełnienia marzeń :)
O witam sąsiadkę w takim razie:-))) Masz rację, dom pod miastem, gdzie właściwie już jest miasto to żaden luksus. Mnie cieszy las...i gdybym się decydowała na własny to musiałby być w takim otoczeniu.Zupełnie nie pasują mi osiedla z domkami zaraz obok siebie i z mikroskopijnym ogródkiem na parę metrów. Mój rodzinny dom na szczęście mieści się na działce 3500 m, wiec jest naprawdę ok...A teraz cieszę się, że po sąsiedzku jest las i korzystam z niego kilka razy dziennie:-)
Usuńp.s. ciekawe czy kiedyś się minęłyśmy?
pozdrawiam!
Doskonale rozumie Ciebie, bo mieszkam niedaleko lasu. Móc spacerować w ciszy i spokoju to wspaniała sprawa.Pozdrawiam Zosia
OdpowiedzUsuńZgadzam się:-) pozdrawiam!
Usuńfantastyczne miejsce:)) życzę spełnienia marzeń o domu :)) MaJu gratuluję:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że się spełnią!!buziaki!
Usuńcudnie tam masz. nie chce się wierzyć, że aparatem robiłaś zdjątka. śliczne. pięknie tam jest. powodzenia na zajęciach. ja właśnie tez prowadze - to możeby być bardzo przyejmne ;)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
Zwykły telefon, nie dałam rady zabrać aparatu niestety:-( czyli jest ok?
Usuńpozdrawiam!
bardzo ok! :)
UsuńA zajęcia ze studentami ok??
UsuńGratuluję zwyciężczyni!!! Piękne zdjęcia,tylko śnieg niekoniecznie ładny :) Pozdrawiam D.
OdpowiedzUsuńA ja lubię śnieg, nawet bardzo i już mi szkoda, że topnieje:-(pozdrawiam!
UsuńOluś wspaniała ta Twoja okolica i znam to... Ja też przez 7 lat mieszkałam z rodzicami w domku właśnie ok.3-4 km od Wrocławia. Blisko dużego miasta, ale jednak na uboczu przy lesie:))) tęsknię za tym strasznie... moim marzeniem jest mieszkanie w domku:)
OdpowiedzUsuńJejku trzymam kciuki za zdrowie męża aby szybko z tego wyszedł, choć coś czuję, że chwilę to potrwa. Tobie życzę Olu sporo siły, bo domyślam się ile to Ciebie kosztuje siły i energii. Dasz radę!
Trzymam też kciuki za pierwsze zajęcia ze studentami:)))
bardzo szybko!:)))
i gratuluję zwyciężczyni, a Tobie dziękuję za zabawę kochana:***
ściskam mocno:)
Niestety, Artura czeka długa rehabilitacja i nie wiadomo co nas czeka...łatwo nie będzie:-(
UsuńWidzę, że więcej nas marzy o domku...
buziaki!
Oj, bardzo mi przykro z powodu nieszczęśliwego upadku Artura i konsekwencji..:( Mój tata w wakacje potrzaskał sobie bark i do tej pory ręką nie może dobrze ruszać mimo rehabilitacji... No, ale mój tata to juz starszy pan, a wy młodzi jesteście, więc będzie wszystko dobrze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Niestety, podobno czeka go długie leczenie i zawsze będzie już wrażliwy na takie upadki...trzeba będzie bardzo uważać...Oby jakoś poszło w dobrym kierunku!pozdrawiam!
UsuńMam nadzieję,ze mąz szybko wydobrzeje, to dopiero pech.Mój 5letni siostrzeniec miesiac temu wywrócil się nieszczęśliwie na podwórku i złamał obojczyk, wiec z opowiadan siostry wiem jakie to potrafi byc klopotliwe.U nas nadal dosyc ladna pogoda, slonecznie choc wiadomo temperatury typowo jesienne, mam nadzieje,z eśnieg pojawi sie niepredko.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA dziś mamy już jesień, śnieg topnieje niestety:-(
UsuńDużo zdrowia dla siostrzeńca!pozdrawiam ciepło!
Ładna okolica :)
OdpowiedzUsuńto prawda:-)
UsuńFajna okolica...moja podobna jak się wyjdzie kawałek za osiedle...chociaż nie tak urokliwa jak Twoja...
OdpowiedzUsuńPowodzenia na tych pierwszych zajeciach i wytrwałości w opiece nad mężem.Buziaki:***
Dobrze, że na obrzeżach blokowisk są tereny zielone:) Pokaż swoje miejsce:-) i dziękuję za wsparcie:-) buziaki!
Usuń1. dla Artura dużo ciepłych uścisków i szybkiego odgipsowania:)
OdpowiedzUsuń2. dla Ciebie duzo cierpliwości i odrazu kup ochraniacz na język bo pewnie duzo razy bedziesz musiała sie w niego gryżć żeby za duzo nie powiedziec: Mój Tomek 3 lata temu wziął mnie na ręce gdy wysiadałam z samochodu żebym sobie nowych butów nie pobrudziła. I tak niefortunnie upadł, że złamał sobie piszczel. Poza tym, że bylismy 300km od domu, że to był wypad weekendowy po jego dwumiesięcznej pracy w Niemczech i poza tym, że akurat była sesja egzamnacyjna, to musiałam sama pierwszy raz przejechac 300km samochodem z chłopakiem, który miał nogę ześrubowaną i zagipsowaną od palców do pachwiny. Później jak już dotarlismy do domu, który wynajmowalismy, musiałam nosić drzewo ze stodoły do piwnicy i miałam ręce chyba do ziemi. Tomek na poczatku siedział tylko w jednym pokoju o z trudem wstawał więc wszystko mu przynosiłam i koło niego skakałam i w między czasie jeszcze zaadoptowalismy Argosa bo jak wiesz pieski kochamy a Tomek przez 8 godz. czuł sie w domu sam i samotny.A więc doszły mi jeszcze spacery, ufff! No więc wiele razy nie miałam juz siły i miałam dośc tego przynieś, podaj ale dzielnie się trzymałam bo wciąż sobie myslałam, że gdyby było odwrotnie to wiem, że mogłabym liczyc na Tomka w 100%
3. okolica super, prawdziwa ucieczka od wielkiego świata, ja mieszkam na wsi, do tego wokół mnie piękne Bory Tucholskie, ostatnio wciaż chodziłam na grzybki i się cieszyłam:)tez nie moge się skrżyć na okolicę
4. zajęcia ze studentami??? ale stres i wielkie przeżycie. Jestem ciekawa jak to będzie, już nie mogę się doczekać Twojej relacji, będę z niecierpliwością czekała na wszelkie infoemacje. Bardzo jestem ciekawa jak to jest być z tej drugiej strony! Trzymam kciuki bardzo bardzo!!!
Pozdraiwam Waszą Trójeczkę, papa:)
oj jeszcze gratulacje dla MaJu:)
Widzę Aniu, że to dobrze mnie rozumiesz...Na razie udaje bezboleśnie pokonać trudności, ale czasem już mam dość:-((( czasu na nic niestety:-( Współczuję Ci takich przeżyć, bo to musiało być okropne doświadczenie i jeszcze ta jazda...
Usuńokolica ok, choć brak domku...doskwiera bardzo!
Napiszę o zajęciach na pewno:-))) Ale przeżywam...nawet mi się dziś w nocy śniły...
Buziaki wielkie!!!
Tak sobie pomyslałam, że może Tobie będzie no nie łatwiej ale tak jakoś inaczej, no może lżej przemawiac do ludzi bo jestes nauczycielem i masz jakies doświadczenie w mówieniu do grupy. Ja choć marzę żeby tak pracować to pierwszych zajęc wyobrazić sobie nie mogę. Domyślam się, że to nie będzie stres a stresor nad stresorami!
UsuńTu masz rację,tysiące razy musiałam stawać przed licealistami i prowadzić lekcje, ale tutaj są jeszcze starsi...Oj stres będzie, ale chyba taki pozytywny, bo w końcu to spełnianie marzeń:-))
UsuńA czego uczysz? :)
UsuńNa bloga zaglądam od niedawna, ale pomału się wciągam - muszę nadrobić sporo zaległości :)
Piękna okolica, bliskość lasu zawsze sprawia, że człowiek czuje się lepiej. Pewnie miło się chodzi się tam na spacery. Powodzenia na zajęciach. pozdrawiam A.
OdpowiedzUsuńMiło, miło! to moja odskocznia, którą bardzo lubię:)))pozdrawiam!
UsuńCześc Oluś.
OdpowiedzUsuńAle sie ciesze. dziekuje,dziekuej bardzo.
Śliczne zdjecia . Trzymam kciuki za wykłady -bedzie dobrze i zycze szybkiego spełnienia marzen o domku.
buziaki
Cieszę się, że sprawiłam Ci radość:-))) Buziaki!
Usuńoch Twojemu mężowi bardzo bardzo szybkiego powrotu do zdrowia życzę, a mawiają, że sport to zdrowie, no ...
OdpowiedzUsuńmarzenie o domku masz piękne i ono na pewno się spełni ale jak i na mieszkankę bloku to wiesz Olu że też ma dużo dużo szczęścia, okolice niesamowite, pod-wielkomiejskie ale jakże swojskie, las tuż pod nosem i zaledwie parę chwil do centrum - jak dla mnie brzmi to jak idealne połączenie :o)
Niby tak, ale jednak to nie własny dom...brakuje mi tego bardzo!!tylko ten las mi to wynagradza i ta cisza...
UsuńBuziaki!!
haha wiesz co Olka rozbawiłam się. My już wczoraj po podobnym wpisie u Asi doszliśmy do wniosku z Adamem, że nasze otoczenie bije na głowę. Chyba wygrałabym w dziedzinie najgorsza dzielnica.Gdzie się nie ustawię to albo mury Volkswagena a to mury cegielskiego a to tory kolejowe ..bomba ..nawet nie wiesz jak mi doskwiera brak takich miejsc jak ten piękny widok, który pokazałaś;-(mi już obrzydło spacerowanie z Antosiem tymi głośnymi ulicami;-(Ale cieszę się, że mogę się chociaż napatrzeć na takie cudne widoki jak u Ciebie czy Asi. Buziaki i pokazuj nam Olu więcej takich miejsc.P.s fajne kaloszki
OdpowiedzUsuńAle Wy Karola macie wszędzie trzy minuty co??A zawsze możecie na działkę jechać?:-))) Kaloszki już starocie, ale bardzo się przydają:-) Buziaki!
UsuńAle ładne surowe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńdzięki!
UsuńDużo zdrowia dla męża i wytrwałości dla Ciebie! Trzymajcie się ciepło w tą jesienno- zimową pogodę!
OdpowiedzUsuńMój mąż super kurtkę teraz:-) ciągle mu gorąco w tym gipsowym kaftanie:-) buziak!
Usuńdoskonale ujecia, wiec nie ma znaczenia, jakim aparatem,
OdpowiedzUsuńfotografie oddaja twoj wpis, bardzo cieply i swojski, nostalgicznie sie zrobilo!!!
rozumiem cie doskonale, bo tez mieszkam ok 20 min pociagiem do wielkiego miasta i gdy z tamtad wracam, to ciesze sie na czekajacy spokoj!!
moze i ja kiedys umieszcze podobny wpis
usciski!
Czyli dobrze mnie rozumiesz, lubię wracać do siebie:-))) buziaki i czekam na wpis!pozdrawiam!
UsuńSzybkiego powrotu do zdrowia dla Twojej połówki i siły w najbliższym czasie dla Ciebie.Jest coś w tych powrotach z dużego miasta do domu w małej miejscowości , bo i ja czuję się wtedy lepiej.
OdpowiedzUsuńOj tak coś w tym jest:-)))buziaki!
UsuńOluś mam podobne uczucia, gdy wracam do swojego domku w mojej wsi za miastem.
OdpowiedzUsuńZdjęcia pełne uroku.
Ciepło pozdrawiam :)
Dziękuję za miłe słowa:-)Pozdrawiam!
UsuńZdrówka dla męża i cierpliwości i siły dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńFajny pomysł w pokazaniem swojej okolicy, może się skuszę...
Czekam z niecierpliwością na Twój post!pozdrawiam!
UsuńDziękuję za miłą zabawę :) no i gratuluję serdecznie zwyciężczyni. Mam nadzieję, że Twoja druga dusza szybko wróci do pełni zdrowia i sił, a noszenie gipsu z każdym dniem będzie stawało się mniej uciążliwe. Ja nigdy nie miałam poważniejszego urazu i szczerze mówiąc unikam rozważania na ten temat właśnie z racji tego, że licho nie śpi;DDDD
OdpowiedzUsuńPiękna okolica, piękne zdjęcia oddające jej urok... tak mi się smutno nieco zrobiło, od 12 lat spierałam się z wojskiem o dom (po babci) i właśnie wyczerpałam już siły i możliwości. Teraz czeka mnie pożegnanie z tą kawą pitą o poranku na ganeczku, z dzikami chrupiącymi jabłka za płotem, z wodą ze studni... ale wierzę, że gdzieś tam wciąż czaka na mnie ten wymarzony dom, czego Tobie i sobie życzę :)))Pozdrawiam serdecznie
moja okolica do niedawna wyglądała tak...
http://nordberd-oceanmyliniespokojnych.blogspot.com/2011/10/pazdziernikowa-aura-rozpieszcza-mnie-do.html
teraz, w tej nowej, nieznanej, pewnie też znajdę coś urzekającego...
Szkoda domku...chyba nie potrafiłabym się pogodzić z taką stratą...przykro mi bardzo!Byłam i widziałam Twoje okolice, pięknie!!pozdrawiam!
UsuńOkolice masz naprawdę sympatyczne...Cerber ma się gdzie wybiegać...
OdpowiedzUsuńZdrówka mężusiowi życzę!!!!
Przekażę mężowi:-))buziaki!
UsuńPo pierwsze jak na telefon komórkowy, to zdjęcia są rewelka :)
OdpowiedzUsuńPo drugie wszystkiego dobrego dla męża i dla Ciebie, bo chyba w tym wszystkim to ty wychodzisz na tym gorzej i zanim on wyzdrowieje, to ty będziesz chora ze zmęczenia :P
Po trzecia, w życiu już tak jest, że byśmy chcieli coś innego niż mamy :P Ale to uczy nas pokory i cieszenia się z tego co jest, co zresztą robisz Oleńko :)))
Pozdrawiam cieplutko!!!
Napisałaś świętą prawdę!trzeba się cieszyć z tego co mamy i ja chyba próbuję:-))))może jakoś przeżyję ten czas...buziaki!
UsuńDużo zdrówka dla męża , a dla Ciebie mnóśtwo wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńOkolica rzeczywiście spokojna i kojąca :> Ale jednak dom i własne podwórko, są niczym niezastąpione, no chyba że jakiś Loft w centrum NY :D
A co do zajęć , to z mojej perspektywy :bieżącego studenta: doskonale sobie poradzisz ! Wierzę , że wzbudzisz zainteresowanie i szacunek :> Powodzenia !
miłej niedzieli.
Zgadzam się, nic nie zastąpi domku ale cieszę się, że nie mieszkam w otoczeniu samych bloków, gdzie nie ma żadnego kawałka zieleni...
UsuńA zajęcia...będzie stresująco...
buziaki!
Dużo cierpliwości dla mężusia, a tobie Olu świetnego kontaktu ze studentami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Dziękuję!
Usuńoj Oleńko współczuję Ci bardzo :/
OdpowiedzUsuńmożna powiedzieć, że do tych wszystkich czynności doszła ci jeszcze "zabawa" w pielęgniarkę ;)
Trzymaj się dzielnie, ale znam te hihoty losu doskonale, nie zapomnę, jak pytałam się koleżanek z pracy co to jest leczenie kanałowe bo nigdy nie miałam, a dosłownie na drugi dzień tak zaczął mnie boleć ząb, że na własnej skórze przekonałam się co to leczenie kanałowe ;)
nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać :)
Pozdrawiam cieplutko o poranku
Tak, trzeba uważać co się mówi, to prawda...
Usuńbuziaki wielkie!!
Gratuluję zwyciężczyni!
OdpowiedzUsuńOlu kochana...jak ja rozumiem co piszesz...ja jestem domatorką,więc sama rozumiesz jaką wagę ma dla mnie to słowo.
Trzymaj się dzielnie podczas nowego wyzwania ;)
Jak to mówią, wszędzie dobrze ale w domu najlepiej...
Usuńbuziaki!
Pogoda nas trochę zaskoczyła, prawda:) U nas nie było tak biało, choć trochę popruszyło. Przy takiej pogodzie za oknem kominek-koza to coś co tygrysy lubią najbardziej:)) Od 10 lat taki właśnie mamy kominek i jesteśmy bardzo zadowoleni. Mam gdzie postawić dzbanek z herbatą, zawsze gorącą:)
OdpowiedzUsuńI NAJWAŻNIEJSZE!!!!
Oczywiście kciuki będę miała mocno zaciśnięte. Gratuluję! Będzie super!
Pozdrawiam
Tomaszowa
Koza to moje marzenie, niestety w bloku nie bardzo...domyślam się jak przyjemnie mieć w domu takie ciepełko!buziaki!
UsuńJesli u mnie przestanie lac ( a pada juz 3ci dzien) to moze zrobie kilka zdjec z mojej okolicy.
OdpowiedzUsuńbuziole Olu i szybkiego wyzdrowienia zycze Mezowi.
B.
Koniecznie Basiu, pewnie masz tam pięknie!!buziaki!
UsuńOlu szybkiego powrotu do formy dla męża. A mówią, że sport to zdrowie ;)
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, że mieszkam w miejscu gdzie są jeziora, dużo zieleni, to działa uspokajająco. Wystarczy wyjść na spacer w razie złego nastroju i wszystko odpływa gdy tylko popatrzysz na tafle jeziora, gęsi, łabędzie, na szyszki które spadły z drzewa, posłuchasz tych wszystkich dźwięków przyrody.
Buziaki Olu!
No właśnie, przyroda jakoś tak na nas działa kojąco...buziaki!
Usuńja też mieszkam w bloku i bardzo tęsknię za domem - tak jak Ty wcześniej mieszkałam w domu. Niestety na chwilę obecną nic się nie zmieni:( Olu - życzę szybkiego powrotu do zdrowia Twojego męża - chyba bardzo, bardzo chciał żebyś się nim zaopiekowała :)) a Tobie wiele siły - zdobytej w tak malowniczej okolicy :) a co do zabawy? może się skuszę na pokazanie mojego miejsca ;)pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńPokaż koniecznie gdzie mieszkasz!życzę Ci również spełnienia marzeń o domku, może nam się uda...
Usuńbuziaki!
Aj morze kiedyś zamieszkamy w naszych wymarzonych domkach, ale na tą chwilę cieszę się z tego co mam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI tego marzenia trzeba się trzymać!buziaki!
UsuńGratulacje! Ładna okolica, rekompensuje tęsknoty za owartą przestrzenią:)
OdpowiedzUsuńChociaż tak trzeba mieć kontakt z przyrodą:-) buziaki!
UsuńKochana trzymam kciuki za mały własny domek rozumiem cię doskonale ja mieszkając w bloku chodziłam po ścianach.
OdpowiedzUsuńNo właśnie...Wiec mnie rozumiesz...pozdrawiam!
Usuńja się właśnie ostatnio nakręciłam na domek! :0
Usuńgratulację dla MaJu:) Piekne zdjęcia
OdpowiedzUsuńRównież mieszkam w Łodzi,na pięknym osiedlu blisko lasu łagiewnickiego,który jest największym leśnym kompleksem na terenie miasta w Europie!Przed laty miałam do wyboru-budować z mężem dom lub zamieszkać w bloku.Wybrałam to drugie.Przez lata byłam zadowolona,bo mieszkanie w blokach oprócz wielu może mankamentów,to również duża wygoda i bezpieczeństwo!Nieraz tęsknię za małym domkiem na łonie przyrody(szczególnie latem),ale teraz,gdy dzieci dorosły,uważam,że tu mam większą wygodę;nie muszę się martwić o ogrzewanie,dziurawy dach,nieodśnieżoną posesję itp.Tak więc są korzyści i mankamenty w tym temacie,jak w każdym innym.Życzę dużo wytrwałości w dążeniu do celu i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo co napisałaś to chyba odwieczne dylematy. Ja dobrze wiem, co to odśnieżanie itd... ale mimo wszystko stawiam na dom:-) Łagiewniki uwielbiam, często tam jestem:-) Pozdrawiam!
UsuńŚwietny pomysł z tą fotografią porównującą dwa krajobrazy: jesienny i zimowy!
OdpowiedzUsuńWitaj, życzę Ci dużo siły, biedy mąż - niech szybko wraca do zdrowia!!! No i powodzenia na zajęciach!!!
OdpowiedzUsuńOkolica piękna!
Dziękuję!
UsuńPiękne zdjęcia- bardzo fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńPomysł:)
Olu to się Wam porobiło..zdrówka dla męża, a dla Ciebie siły i cierpliwości:)
OdpowiedzUsuńFajne masz te okolice, dobrze że to nie blokowisko w sercu miasta..
I powodzenia ze studentami:)
buziaki
W Łodzi jest wiele takich blokowisk, zawsze jak jestem w takim miejscu, to moja pierwsza myśl:"Gdzie ja bym z psem wychodziła"...Buziak Aga!
UsuńPrzekaż biedakowi uściski i cieplutkie pozdrowienia:)) I opiekuj się nim troskliwie jak za czasow studenckich:))
OdpowiedzUsuńBuziaczki
P.S. Dzieki za "polubienie" na FB- stresuje mnie troche to konto, ale załozyłam , bo syn mnie namówił:P
Dasz radę:-)Ja mam tylko osobiste konto FB, ale widzę, że teraz już prawie każdy blog jest na FB.
UsuńBuziaki!
piękne okolice u Ciebie, też mieszkam w bloku, ale cieszę się z widoku z okna i pobliskiego lasu...na co dzień wielka stolica i dojazdy do niej...
OdpowiedzUsuńa mężuś niech szybko zdrowieje żebyś mogła nam pokazać nową ceramikę:)
Jakoś wtedy można ten blok przeżyć, prawda?:-)pozdrawiam!
UsuńAle U Was napadało!!! Nie dziwię się,że Cerber oszalał, tez bym sobie chętnie myknęła śnieżnego janioła ;), ale u nas tylko padało i w mgnieniu oka się rozpuszczało,więc anioła mogłabym zrobić ewentualnie w błocku ;)
OdpowiedzUsuńNie ciekawie z tymi złamaniami :( Trzymam kciuki, żeby mężuś szybko doszedł do zdrowia. Domyślam się, że musi być marudny...biedaczysko :( Piękną masz swoją spacerową trasę! A co do marzeń to nawet się nie obejrzysz i będziesz mieszkać w swoim wyśnionym domku :)
Ale U Was napadało!!! Nie dziwię się,że Cerber oszalał, tez bym sobie chętnie myknęła śnieżnego janioła ;), ale u nas tylko padało i w mgnieniu oka się rozpuszczało,więc anioła mogłabym zrobić ewentualnie w błocku ;)
OdpowiedzUsuńNie ciekawie z tymi złamaniami :( Trzymam kciuki, żeby mężuś szybko doszedł do zdrowia. Domyślam się, że musi być marudny...biedaczysko :( Piękną masz swoją spacerową trasę! A co do marzeń to nawet się nie obejrzysz i będziesz mieszkać w swoim wyśnionym domku :)
Już niestety śniegu nie ma, a szkoda:-( bo ja go uwielbiam:-) Mężuś dzielny daje radę:-)))buziaki!
Usuńurocze masz okolice ....:)a co do studentów to życze powodzenia, na pewno sobie poradzisz!:)Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńŚliczne fotki ,pieknie wygląda ta osnieżona alejka :)
OdpowiedzUsuńOch, biedny ten Twój mąż. Zdrowia mu!
OdpowiedzUsuńPiękną masz okolicę :) Ja też mieszkam w pobliżu lasu i doceniam tą spokojną okolicę bardzo. Chociaż w moim przypadku do centrum miasta mam bliziutko (20-25 minut piechotką), mimo że mieszkamy na obrzeżach miasta :) Ale w naszym mieście, mimo że ukierunkowanym na przemysł, jest bardzo dużo zieleni, parków, jezior, więc absolutnie nie narzekamy na brak miejsc do odpoczynku :)
Pozdrawiam!
Żelikowska
W Łodzi też nie możemy narzekać na brak zieleni, jest dużo parków, piękny las, ale ja marzę o tym, żeby wyjść rano boso na kawę :-) pozdrawiam!
UsuńA gdzie Ty mieszkach?Bo ja też 20 min mam pociągiem do Łodzi :)
OdpowiedzUsuńW Zgierzu:-)A Ty?
UsuńPracuję w Stykowie, mieszkam koło Koluszek
UsuńMieszkasz w cudownej okolicy, zazdroszczę Ci takiej drogi do domu!
OdpowiedzUsuńPewnie mężuś już z nostalgią żadnej choroby nie będzie wspominał :(
OdpowiedzUsuńWspółczuje i szybkiego powrotu do zdrowia życzę .
Fajnie że możesz się zrelaksować w tak cudnych " okolicznościach przyrody "
A zapowiedz zmian z poprzedniego posta bardzo mnie zaintrygowała :)
Pozdrawiam ciepło :)
Myślę, że już nie:-)) Daje mu to w kość mocno!ale to zabrzmiało:-))
UsuńZmiany chwilo wstrzymane, bo nie mam jak jechać do sklepu teraz, ale plany są:-)
buziaki!
Widoki masz piekne Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńFajne miejsce. Marzenia się spełniają, więc warto marzyć o swoim domku, czego Ci życzę z całego serca! ola fi
OdpowiedzUsuńOla, ostatnie zdjęcie najlepiej oddaje pogodowy klimat :-)
OdpowiedzUsuńOla, ostatnie zdjęcie najlepiej oddaje pogodowy klimat :-)
OdpowiedzUsuńCo chwilę inaczej:-) pozdrawiam!
UsuńNa mnie rowniez las i bliskosc natury ma kojace dzialanie i zgadzam sie z Toba, ze kawa wypita we wlasnym ogrodzie, w kapciach i w pizamie smakuje wyjatkowo ... :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki Olu i zycze Ci powodzenia w szkole a maz niech szybko wraca do zdrowia ...! Pozdrawiam. M
Właśnie, tego mi brakuje, tych kapci i piżamy:-) Pozdrawiam!
UsuńSPEŁNIENIA MARZEŃ:)))...I ZDRÓWKA DLA MĘŻA...A CIERPLIWOŚCI DLA CIEBIE..HIHIHI:)))
OdpowiedzUsuńMój ślubny w sierpniu uległ małemu wypadkowi, 15 szwów i przez miesiąc nadgarstek i kciuk unieruchomiony w częściowym gipsie, trudne były początki. Twój mąż unieruchomiony jest dużo bardziej, rozumiem Cię i zdrowia życzę, Wam obojgu:)
OdpowiedzUsuńOkolica piękna, ale to też Twoje piękno i wrażliwość wzbudzają zachwyt na tymi ścieżkami. A ze studentami pewnie poradzisz sobie znakomicie.
Pozdrawiam cieplutko!
To mam nadzieję,że teraz już jest wszystko ok??
UsuńJa próbuję się zachwycać takimi drobnostkami, spaceruję i podziwiam:-) pozdrawiam!
życzę zdrowia mężowi
OdpowiedzUsuńJejku, bardzo współczuję Arturowi! Moja rodzina już była chyba cała połamana i to prawie jednocześnie... Ładnie u Ciebie! Ja też mieszkam pod dużym miastem i lubię z niego wracać na tą swoją wieś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie i podziwiam, że tak pięknie wszystko potrafisz ze sobą pogodzić!
marta
Marta, staram się godzić, czasem jest ciężko...
UsuńBuziak!
Olu, ja, jak będę duża... też będę mieszkała w domku...;)
OdpowiedzUsuńA okolice masz wspaniała i fajnie, ze potrafisz dostrzec jej piękno. To jest sztuka:)
Chyba masz rację, nie każdy dostrzega urok pewnych rzeczy, ja staram się:-)
UsuńŚnieg! O nie! Oby do nas nie dotarł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie :)
A ja czekam na śnieg z wielką niecierpliwością:-)
UsuńWpadłam, żeby Ci pogratulować Olu, wygranej w Candy u Kasi:)ślicznie tu u Ciebie...post o malowaniu mebli bardzo mnie podniósł na duchu (mam większość mebli w kolorze wenge...) No i współczuję bardzo mężowi, mój właśnie tydzień temu skręcił kostkę grając w siatkówkę!znam ten ból, gdy wsz jest na Twojej głowie!pozdrawiam serdecznie i obiecuję pogdlądać systematycznie:))) Marta
OdpowiedzUsuńDziękuję, wpadnę w rewizytą:-) Zachęcam do malowania:-)))
UsuńI dużo zdrówka dla męża życzę!
pozdrawiam!