przed nami była długa droga, aż na północ Chorwacji, na półwysep Istria. Początkowo nasz urlop miał ograniczyć się do pobytu na wyspie, a następnie weekend w Pradze. Na nasze szczęście (!) znaleźliśmy nocleg tylko na 7 dni. Zastanawialiśmy się czy szukamy dalej, czy wracamy wcześniej do domu. Odpowiedź przyszła wraz z lekturą książki Mimi i Sebastaina - "Życie jest podróżą". Najpierw przeczytałam ja, potem Artur i decyzja zapadła. Jedziemy na Istrię, a przewodnikiem uczynimy wspomnianą książkę.
Nasza trasa wyglądała następująco: Hvar- Split - Grožnjan - Piran- Triest - Praga. Po drodze udało nam się przejechać przez zaspany jeszcze Wiedeń i nacieszyć nim oczy:-). Zresztą sam Wiedeń to jedno z moich ukochanych miast, mogłabym tam zamieszkać od razu:-)
Istria zachwyciła mnie od pierwszych chwil. Po kamienistym południu Chorwacji i stromych zboczach, tutaj spotkamy łagodny, zielony krajobraz. W niezwykle miłej dla oka atmosferze dojechaliśmy na szczyt, gdzie leży miasteczko Grožnjan. To naprawdę inny świat. Senne, spokojne miasteczko, z małą ilością turystów. Wszędzie wąskie uliczki, galerie artystyczne i oczywiście trufle, które zakupiliśmy. Mimi pisze"Panuje tu specyficzny spokój, który szybko nam się udziela" i coś w tym jest!
Centralnym punktem jest plac, przy którym stoi kościół. Tuż obok znajduje się kawiarnia, o której pisze Mimi, że to jeden z najpiękniejszych ogródków w jakich była. Nie sposób się nie zgodzić.
Skąpane w zachodzącym słońcu proste stoliki i krzesła, mnóstwo zieleni, a przede wszystkim widok, który mnie od razu kojarzył się z Toskanią. Można pić kawę i siedzieć tam cały dzień...
To zdecydowanie najjaśniejszy punkt naszej wyprawy...już dawno nie widziałam tak magicznego miejsca...i też słyszeliśmy muzykę...
Bardzo nie chciałam stamtąd wyjeżdżać, jednak czas gonił. Spaliśmy zaraz obok, w Buje, którego niestety nie mam żadnych zdjęć, ale miało ono bardzo włoski klimat...
A już następnego dnia, Słowenia przywitała nas deszczem...
Miło było chodzić uliczkami Piranu i rozpoznawać budynki ze zdjęć Mimi.
Niestety deszcz zaczął padać coraz mocniej, dlatego wypiliśmy kawę i udaliśmy się w drogę...
Następny na liście był Triest. To niesamowite, że wystarczy przejechać 30 km, przekroczyć granicę i znaleźć się w zupełnie innym miejscu. Triest mimo że to nadmorskie miasto, zupełnie różni się od Piranu czy chorwackich miasteczek. Widać, że jesteśmy już we Włoszech. Przede wszystkim mężczyźni zachwycają elegancją! Widziałam mnóstwo starszych ludzi, elegancko ubranych pijących kawę w kawiarniach. U nas taki widok to rzadkość:-( To miasto tętni życiem, kawiarnie są wypełnione i myślę, że większość to mieszkańcy, nie turyści.
Ponieważ była już pora obiadu nasze kroki od razu skierowały się w stronę:
Mimi nazywa to miejsce swoim odkryciem kulinarnym. Potwierdzam, było pysznie! Spokojne wnętrze, klimatyczna muzyka i dobre jedzenie! Kiedy pokazaliśmy kelnerowi w jaki sposób do nich trafiliśmy zaczęło się istne szaleństwo: kelner aż dostał ciarek...biegał z książką po całym lokalu, pokazując innym pracownikom i szefowej i gościom, robił zdjęcia:
Przed samym wyjazdem wstąpiliśmy jeszcze do innej kawiarni na herbatę, gdzie spotkaliśmy właścicielkę Zoe Food i jak się potem okazało projektantkę wnętrza, która praktycznie się popłakała jak zobaczyła zdjęcia w książce. Pochodzi z Gwatemali, a na jednym ze zdjęć z Przewodniku jest jej mąż- Pakistańczyk.
To były bardzo wzruszające chwile...
Oczywiście byliśmy w sklepie z kuchennymi przydasiami, który Mimi opisuje. Oprócz nas już prawie nikt się nie mieścił, a ilość zgromadzonych rzeczy przeraża...
Potem była jeszcze kawa w Cafe Malabar:
i spacer po Trieście...i ostatnia herbatka...
bo przed nami 800 km drogi, aż do samej Pragi.
Nie mam niestety za dużo zdjęć samej Pragi, bo ilość turystów zdecydowanie to utrudniła. Tylu nie widziałam nawet w Rzymie czy Paryżu! Przy słynnej Złotej Uliczce nie dało się zrobić żadnego...bo wszędzie turyści. Zazwyczaj Japończycy, którzy teraz już nie robią zdjęć małymi aparatami, ale tabletami i zasłaniają widok. Kiedy popatrzyłam, to robią oni zdjęcia wszystkiemu z każdej możliwej perspektywy. Ja nawet nie wyciągnęłam aparatu w wielu miejscach...Poniżej przykład ilustrujący ilość osób.
Udało nam się jednak wybrać późnym wieczorem na Małą Stranę i Hradczany. Ulice były puste, trafiliśmy do świetnego pubu i taka Praga nas oczarowała.
Wspomniany pub - polecam!
Praga była na liście moich marzeń od kilku lat. Bardzo żałuję, że nie dane było mi jej naprawdę posmakować. Na szczęście poruszaliśmy się głównie pieszo, a do hotelu dojeżdżaliśmy tramwajem i dzięki temu zobaczyliśmy wiele ciekawych uliczek oddalonych od głównych atrakcji turystycznych. Wyjechaliśmy z pewnym niedosytem, ale mój mąż powiedział "Wrócimy tu i to szybciej niż myślisz" Trzymam go za słowo! Mam już pomysł na zwiedzanie, śladami czeskich pisarzy i poetów.
Za nami wspaniałe wakacje! Dziękuję Mimi, że dzięki niej trafiłam w tyle niezwykłych miejsc, przede wszystkim za Grožnjan.Mam nadzieję, że ktoś wytrwał do końca:-) ?
Moi Drodzy, a ja wraz z następnym postem wracam do tematów wnętrzarskich. Pokażę odmienioną kuchnię i sypialnię:-) A potem będzie też troszkę sportowo:-)
Pozdrawiam, Ola
Wspaniała podróż i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńwspaniałości, aż zazdroszczę tych pieknych miejsc, bo ja dopiero przed urlopem...
OdpowiedzUsuńTo ja już wiem gdzie chcę jechać po zwiedzeniu skandynawskich terenów...Słowenia. Piran mnie zachwycił. świetne zdjęcia Olu. Pozdrawiam i być może:-))) do zobaczenia
OdpowiedzUsuńOlu, bardzo ciekawa podróż i piękne miejsca ;-)
OdpowiedzUsuńPragę odwiedziłam kilka lat temu,wybrałam się tam na długi weekend majowy i też pamiętam tłumy turystów przeciskających się przez każdą uliczkę.
Pozdrawiam ;-)))
Wspaniała podróż. Wszystko pięknie pokazała, klimat i atmosfera niezwykła.
OdpowiedzUsuńOlu, ja w Pradze byłam dwa razy, za każdym razem na przełomie września i października. Wtedy tych dzikich tłumów już nie ma, a pogoda była przepiękna. Mam nadzieję wybrać się tam za rok i pokazać to piękne miasto mojemu M. :)
OdpowiedzUsuńA przez Wiedeń jechałam nocą (do Chorwacji też) i zakochałam się! Muszę tam kiedyś się wybrać!
Wiedeń jest piękny o każdej porze dnia i roku. Jesienią jednak wiele miejsc nabiera tej szczególnej barwy. Tylu kasztanowców nie ma chyba nigdzie. Leży dość blisko by zrobić sobie do niego weekendowy wypad. No i kawa tu świetna :)
UsuńPozdrawiam z deszczowego dziś Wiednia.
Cudowna podróż! Pragę mieliśmy okazję odwiedzić kilka razy, bo szwagierka przez rok tam mieszkała. Bardzo lubię to miasto, chociaż faktycznie ilość turystów jest niesamowita i to przez cały rok.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że zachwyciła Cie taka podróż. Ja po prostu kocham Chorwację! Czuję się tam jakoś tak... swojsko... A Praga to moje ukochane miasto i też na pewno jeszcze tam wrócę. Pozdrawiam Cię, Olu, serdecznie.
OdpowiedzUsuńOlu jeszcze raz powtórzę: fantastyczna podróż! Tyle cudnych miejsc! Niesamowita sprawa z tym podróżowaniem śladami Mimi i Zorkiego. Aż mi serce się ścisnęło, jak wyobraziłam sobie te sytuacje w lokalach, gdzie właściciele rozpoznawali w książce swoje miejsca :)
OdpowiedzUsuńNajlepsza rekomendacja!
Praga z tą ilością osób mnie zaskoczyła, aż tak?!
pozdrawiam serdecznie
marta
Olu cudna podróz , potrafisz zachęcić.... tez planowalismy wakacje w tych okolicach , ale ostatecznie padło na Keffalonię , masz ochotę na fotograficzną podróż ? Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńJa Olu wytrwałam i to z wielką przyjemnością :) Przepiękne miejsca i cudowna podróż :) Pozdrawiam serdecznie. Marta
OdpowiedzUsuńPraga rzeczywiście warta jest zobaczenia. Ja byłam tam w ubiegłe wakacje- spędziliśmy tam 3 dni i było naprawdę cudownie. Na następną podróż tam szczególnie polecam orzechowe sady pod Hradczanami - idealne na popołudniowe lenistwo :)pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńahh... marzy mi się Praga (i Wiedeń też), czekam tylko aż najmłodszy skończy chociaż roczek i będę mogła się z mężem gdzieś wyrwać :)
OdpowiedzUsuńOlu, przeczytałam do końca. Piękne zdjęcia, a z Twojej opowieści bije jakaś fantastyczna aura. To musiały być udane wakacje :).
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wytrwałam. Zachwycające miejsca. Praga też zdecydowanie jest na mojej liście. U nas ze zwiedzaniem jeszcze na bakier, bo nasza młodsza córka płata figle i np. teraz jak byliśmy nad morzem to mąż musiał cały czas nosić ją na rękach :( Ale za kilka latek, z pewnością będę chciała pojechać również do Chorwacji :) Buziaki! I zapraszam Cię do mnie w odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńFajna podróż z książką mimi - chciałabym też tak kiedyś...
OdpowiedzUsuńhej kochana moja:)
OdpowiedzUsuńJejku jak ślicznie ach fantastycznie, że szliście śladami Mimi i tego co zawarła w książce:) nie jedna z nas o tym marzy Oluś:* prześliczne zdjęcia i tyle wspaniałych widoków, miast... knajpek:) ach ach ach
co można powiedzieć więcej... wspaniale, że pokazując książkę sprawiliście radość kilku osobom:) Wyobrażam sobie jak musieli się czuć:) super!
uściski
Ale Ci zazdroszczę . Piękne wakacje... Byłam w Chorwacji już 2 razy i w Triestcie i we Wiedniu i w Pradze - piękne miejsca. Muszę zdobyć od Mimi ten przewodnik i jeszcze kiedyś wybrać się w tamte strony. Dzięki za świetną relacje z wyprawy. Bardzo lubię do Ciebie zaglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Jola z "żyjąc z pasją".
Świetna relacja! Mogę sobie tylko wyobrazić euforię kelnera z Zoe. Dowiedzieć się że ktoś o nas napisał, o tak sobie, BEZCENNE!
OdpowiedzUsuńCo do rozwoju techniki i robienia zdjęć tabletami - hahhaha z tego samego śmieliśmy się z mężem we Włoszech. Poczekaj kilka lat, będą robić telewizorami:)))
Istria 3 x tak, byłam tam 5 lat temu w Rovinji , objechałam półwysep i zakochałam się śmiertelnie, jak tylko przyszłośc pozwoli wrócę tam , na razie wracam tam ogladajac moje zdjęcia i guglowe :)
OdpowiedzUsuńoh piękne migawki!!!
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowień
My w tym roku urlopowaliśmy się w Chorwacji i trochę żałuję, że w drodze powrotnej nie zrobiliśmy sobie takiej objazdowej wycieczki po tych pięknych miejscach.. może następnym razem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Praga miała być celem mojej podróży poślubnej i ... zaczęła się powódź, a my zostaliśmy w Szklarskiej Porębie. Ale to jeszcze wciąż przed nami, bo oboje pokochaliśmy ją młodzieńczą miłością :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca, już większość wpisuję na listę "MUST VISIT" :)
Oleńko przeżyłaś fantastyczną podróż. Można się zakochać. Jak miło popatrzeć na inne miejsca w świecie, gdzie chociażby zwykła fotka oddaje klimat i serce innego kraju. Wiesz, tutaj nasuwa mi się taka myśl, że nasz kraj jest krajem bardzo pięknym pod względem geograficznym, ale niestety jego serce zanika.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Super! Książka Mimi jako przewodnik turystyczny:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe wakacje!
Olaaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńbyłas na moim ulubionymi ukochanym Hvarze! :) Boże Święty :)
i co?
i Piran jeszcze...
mmmm
Fajnie tak podrózować sladami Mimi :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Olu wakacje miałaś prze wspaniałe i te widoki i te zakątki... ach ta Praga prze cudna... Czekam na posty wnętrzarskie z utęsknieniem, ciekawe czym nas zaskoczysz :)
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa i cudowne zdjęcia. Cieszę się, że odwiedziłaś tyle pięknych miejsc i że spełniłaś swoje marzenia podróżnicze. W ogóle super pomysł żeby zwiedzać z książką :) tez bym chętnie popodziwiała Pragę, widzę, że z Ciebie jest niezły podróżnik:)
OdpowiedzUsuńale piękne widoki i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i cudowna wyprawa !
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jednym tchem...wspaniałe klimatyczne miejsca....a Praga marzy mi się od dawna...nigdy tam jeszcze nie byłam:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:****
Ja doslownie spijalam Twoje slowa, tak pieknie piszesz o Waszej podrozy.
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsca, jestem pod wrazeniem, do tego miejsca ktore poleca Mimi no zyc nie umierac!
Tez chcialabym to wszystko zobaczyc na wlasne oczy, poczuc.
Praga troche mnie przerazila, naprawde tyle tam turystow??? Moze chociaz pocieszenie ze w ciagu tygodnia tylu nie ma;)
pozdrowionka
Uwielbiam czytać to co piszesz,tak lekko swobodnie, aż chciałaby się być tam z Tobą :) zazdroszczę wspaniałych wakacji akumulatory naładowałaś chyba na cały rok :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniała przygoda! dotrwałam, dotrwałam do końca i wielką przyjemnością przeczytałam i obejrzałam. Nigdy w tamte strony nie zawitałam, może kiedyś. Piękna opowieść, bardzo zachęca do podobnej wyprawy :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!!
I proszę, magia książki Mimi działa :)
OdpowiedzUsuńI jaką cudowną podróż dzięki temu mieliście :)
Podziwiam
Ale sie rozmarzylam ogladajac te zdjecia :)
OdpowiedzUsuńEh, zazdroszczę Chorwacji! Z tęsknotą o nie myślę. Mam nadzieję, że kiedyś znowu tam pojadę. A jak na razie będę się cieszyć Twoim opisem jej pięknych miejsc. :)
OdpowiedzUsuńpiękna podróż :) marzy mi się taka, ale póki co chyba dzieci ciut za małe...
OdpowiedzUsuńOlu deszcz, słońce, piekne krajobrazy, pyszności...pozazdrościć;)) wspaniała podróż;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
wow, piekne widoczki, piękna podróż...w Pradze owszem byłam, ale Chorwacja i Słowenia to dla mnie nieodkryty ląd!śliczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńUrocze miejsca i zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPani Olu dlaczego nie idzie Pani własną drogą tylko naśladuje innych. To tak jakby Pani nie miała pomysłu na własne życie.
OdpowiedzUsuńCzy zwiedzanie z przewodnikiem, jakimkolwiek to naśladowanie innych? Jeżeli ktoś był gdzieś przede mną i poleca pewne miejsca to jak najbardziej naśladuję wtedy innych. Jeżeli na dane miasto miałabym tydzień, pewnie odkryłabym całkiem nowe, "swoje" miejsca, a ja miałam średnio dwie godziny....A swoją drogą chyba po to Mimi pisze książki, żeby z nich korzystać:-)))
UsuńFantastyczna podróż i świetne zdjęcia. Czwarte najbardziej mnie ujęło.
OdpowiedzUsuńOj, zakochana jestem w Pradze po uszy! Dla mnie to bajkowe miasto! Serdeczmości
OdpowiedzUsuńach te koteczki :) one są wszędzie ;)
OdpowiedzUsuńA ja tu się cieszę, że byłam w Szklarskiej... ;P
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyprawy, piękne zdjęcia:)
Olu, a ten szary kot to jakie nosi nazwisko? Bo jakiś taki podobny do mojej Tośki, czyżby ojciec...? ;)
Buziaki!!
Kasia
A ja tu się cieszę, że byłam w Szklarskiej... ;P
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyprawy, piękne zdjęcia:)
Olu, a ten szary kot to jakie nosi nazwisko? Bo jakiś taki podobny do mojej Tośki, czyżby ojciec...? ;)
Buziaki!!
Kasia
zazdroszczę! i w odniesieniu do jednego z powyższych komentarzy chciałam dodać, że nie ma nic złego w zwiedzaniu podążając czyimiś krokami - w końcu od tego są przewodniki. Myślę, że nie ma po co wyważać otwartych drzwi i komu jak komu, ale Mimi na pewno można zaufać :) też mam nadzieję, na taką wycieczkę - może w przyszłe lato się uda?
OdpowiedzUsuńpiękna opowieść...
OdpowiedzUsuńNie byłam jeszcze w Chorwacji...ale muszę przyznać, że mnie zainteresowałaś! Do miłego.
OdpowiedzUsuńOlu Kochana! :o) ACH Ty sladami Mimi! Ach ach!
OdpowiedzUsuńDziekuje za oprowadzenie. Fantastyczne rozmarzone wrazenie wywiera na mnie Twoja opowiesc i fotorelacja.
I wiesz.
Teraz. Kiedy sie tam znajde, bo mam nadzieje ze i ja te miejsca zwiedze, bede podazala sladami ... sladami Mimi i Oli ... :o)))
Super opis. Wrócę do tego posta w zimie, w sam raz na chłody.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlu, Piran mnie również urzekł, ale to było jeszcze przed spotkaniem Mimi i Zorkiego - teraz chciałabym się wybrać tam ich śladami....:):):) tak, jak TY:) To musiało być ekscytujące - masa wrażeń:)
OdpowiedzUsuń