Dziś mijają równo trzy miesiące odkąd podjęłam wyzwanie zrzucenia zbędnych kilogramów, dlatego postanowiłam zrobić małe podsumowanie.
Parę razy próbowałam się już odchudzać, ale zawsze kończyło się po dwóch dniach. Teraz stało się zupełnie inaczej, ja nie tylko się odchudzam, ale ja zmieniłam całkowicie swój styl życia. Po wielu latach zasiedzenia, sport stał się moją codziennością. Już nie zmuszam się, po prostu nie wyobrażam sobie dnia bez krótkiej aktywności. Za największy sukces zdecydowanie uważam bieganie. Udało mi się zrealizować 6 - tygodniowy plan biegowy(choć zajęło mi to więcej czasu), o którym pisałam kilka postów wcześniej. Przebiegam 30 minut! Nadal nie mogę w to uwierzyć, bo jeszcze kilka tygodni wcześniej nie byłam w stanie przebiec minuty. Łapię się na tym, że zaczynam potrzebować tych treningów.Kiedy nie biegam staram się ćwiczyć brzuszki lub wykonuję ćwiczenia z piłką.Chodzę regularnie na basen i jeżdżę na rowerze. Tym samym telewizora prawie nie włączam:-) Mam więcej energii i po prostu czuję się lepiej, nie mówiąc już o utracie kilogramów. Na dzień dzisiejszy schudłam 5 kg. Chciałabym jeszcze trzy, a potem mam w planach wyćwiczenie mięśni.
Przez trzy miesiące codziennie wieczorem szykowałam sobie jedzenie na następny dzień do pracy. Planowałam zakupy, gotowałam osobne jedzenie i muszę przyznać, że jest to wysiłek i nie ma co się oszukiwać. Z drugiej strony jednak, jest to najwyżej 30 minut dziennie, które trzeba przeznaczyć na przygotowywanie dietetycznych posiłków. Nie odczułam tego, a mój mąż śmiał się, że już mi to weszło w krew i robię to automatycznie. Tym samym nauczyłam się jeść bardzo regularnie, i teraz sam organizm dopomina mi się o posiłek. Zdarza mi się ulec pokusie i zjeść słodki deser. Ale nie kupuję sobie już czekoladowych batonów czy pączków, jak to było wcześniej. Teraz jest to jeden cukierek, a w chwilach szaleństwa zjem gofra, którym nie potrafię się oprzeć. Nie jem w ogóle chleba, makaronów i ziemniaków i kompletnie nie odczuwam ich braku. Podobnie jak ze słodzeniem kawy czy herbaty. W ciągu jednego dnia porzuciłam cukier i też mi go nie brakuje. Kiedy mam ochotę na coś słodkiego, jem powyższy deser. Kombinuje z dodatkami, różne owoce i musli. Polubiłam też w takim wydaniu jogurt naturalny, którego kiedyś nie byłam w stanie przełknąć. Teraz kiedy nie pracuję, ale praktycznie każdego dnia załatwiam coś na mieście i nie ma mnie długo w domu, zabieram jedzenie ze sobą. W torebce ląduje banan, jabłko i deser na bazie jogurtu. Dzięki temu nie ulegam pokusie słodkości na mieście, co kiedyś było moją zmorą.
Muszę też napisać, że wraz z utratą kilogramów naszła mnie ochota na posprzątanie swojej przestrzeni. Już wiecie, że moje mieszkanie przechodzi wielkie wietrzenie. Pozbyłam się kilku stert ubrań, których nie nosiłam, a które niby czekały na lepsze czasy. Już wiem, że te czasy nie nadejdą. Zmieniłam też styl ubierania, kupiłam kilka dobrych gatunkowo i eleganckich rzeczy, które myślę, że posłużą mi długo. Mam dość słabej jakości "szmatek", których pełno jest w sklepach. Coraz bardziej przekonuję się, że mniej znaczy lepiej, a zrzucenie kilogramów dodało mi pewności siebie. Raczej nigdy nie zamieszczałam na blogu swoich zdjęć, teraz już się tego nie wstydzę.
Z tymi zmianami przyszło pewne ukojenie i uspokojenie. Ma to przełożenie na moje mieszkanie. Coraz bliżej mi do spokojnych barw, zaczynają królować beże i oczywiście biel.
Z tymi zmianami przyszło pewne ukojenie i uspokojenie. Ma to przełożenie na moje mieszkanie. Coraz bliżej mi do spokojnych barw, zaczynają królować beże i oczywiście biel.
Cieszę się z mojego nowego, lepszego życia. Kiedy tylko mój mąż dojdzie do siebie, planujemy kolejne wycieczki rowerowe i wspólne bieganie:-) Za trzy miesiące zrobię kolejne podsumowanie, mając nadzieję, że wtedy osiągnę już moją upragnioną wagę:-)
Pozdrawiam Was serdecznie, Ola
Pozdrawiam Was serdecznie, Ola
aż 5 kg? to wspaniale! i przede wszystkim bardzo fajnie, że dzięki aktywności czujesz się dużo lepiej i masz więcej energii. podziwiam Cię z bieganiem. ja mam nastawienie jak Ty przed podjęciem walki o zdrowy tryb życia, minutę mogłabym biegać maksymalnie!
OdpowiedzUsuńwizyt na basenie szczerze zazdroszczę,w moim mieście niestety nie mam takiej możliwości
Gratuluję! Z tego co piszesz wynika, że są to stałe zmiany. Podpowiem Ci przepis na prosty i bardzo zdrowy deser, który mnie bardzo służy (i smakuje): szklankę kaszy jaglanej lekko podgrzewam w garnku, a gdy jest ciepła dodaję do niej łyżeczkę masła, dwa kubki wody i pokrojone suszone morele (mogą być też śliwki). Gotuję na małym ogniu aż woda zostanie wchłonięta przez kaszę. Można jeść ciepłe np. z miodem,a kiedy wystygnie dodać nieco jogurtu albo soku. Jadam takie coś na deser, ale i na śniadanie albo kolację. Najważniejsza jest w tym wszystkim kasza jaglana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Brzmi dobrze. Ja się chyba skuszę...
Usuńgratuluję Olu:) Aż czuć z tego posta konsekwencję, pewną motywację i sukcesywne dążenie do celu, brawo! i zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńOlu fascynuje mnie Twoja metamorfoza! Jesteś moim wzorem, u mnie utrata kilograma graniczy z cudem :) Wspaniałe jest to, że rozpoczęcie ćwiczeń tak bardzo wpływa na inne dziedziny życia, dodaje energii, ośmiela w kwestii ubioru.Widzę, to na co dzień w domu, jak wiesz, ale co kobieta, to kobieta :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
marta
Witam, gratuluję wytrwałości i efektów!:-) Od jakiegos czasu sledzę Twój blog i naprawdę kobietko imponujesz!:-) Ja przymierzam się do biegania już chyba od roku i ciągle mi nie wychodzi a na Twoim przykładzie widać że wszystko można-wystarczy chcieć!:-) Pozdr cieplutko
OdpowiedzUsuńJa także muszę powrocić do biegania, nie by schudnąć, ale dla zdrowia. Bieganie jest po prostu NAJLEPSZE! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluję.
Olu szczerze Ciebie podziwiam za zapał i chęci, za wytrwałość i wspaniały plan wyczyszczenia organizmu :) za lepsze samopoczucie i zdrowy tryb życia! tak trzymaj:)))
OdpowiedzUsuńDoskonale Cie rozumiem zarowno z dieta i zmiana otoczenia a przede wszystkim wlasnego wygladu.Ja chudne i grubne,chudne i grubne i mam takie same spostrzezenia , co Ty.
OdpowiedzUsuńZauwazylam , ze kidy ubywa mi kilogramow dbam bardziej o siebie , rok temu kupowalam ubrania , kosmetyki , buty , inwestowalam w siebie , ze tak powiem.W ciagu 6 - 7 m-cy przybylo mi 13 kg , niestety mam slaba wole , a depresja , zktora zyje od lat , nie pomaga mi .Mam dwa dobre dni na wysokich obrotach a potem za ta pozytywna energie place totalnym zmeczeniem i brakiem motywacji do czegokolwiek.
W tymroku , kiedy nie ma sensu kupowac ubran w rozmiarze 40-43 zamiast 36-38 , moja troska skupila sie na otoczeniu , domu,ogrodzie,dzialce,uwage skupiam na wszystkim innym poza swoja osoba.Uciekam w inne dzialania aby nie myslec o powodach,ktore sklaniaja mnie do siegania po jedzenie.
Szczerze Cie podziwiam za systematycznosc i rozsadne podejscie , jak ja bym tak chciala.....
Pamietam , jak wprowadzilas zdrowe jedzenie czy nadal pieczesz chleb ???Pozdrowienia ,Iwona
Gratulacje Olu! Ja też przestałam jeść pieczywo, makaron i ziemniaki, ale to też nie do końca zdrowo nie jeść węglowodanów. Od czasu do czasu sobie pozwalam na ww produkty, ale jak mogę to wybieram kasze, które są zdrowsze. Życzę powodzenia w dalszej walce. Co do ubrań zgadzam się całkowicie. Nie trać jednak nadziei, że lepsze czasy nadejdą, może przyjdą niespodziewanie? pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje! Małymi kroczkami dążysz do celu...taka spokojna utrata kilogramów jest najzdrowsza i co najważniejsze - najczęściej trwała :) Myślę, że większość z nas jest z Ciebie dumna! Teraz jestem ciekawa metamorfozy Twoich wnętrz, czyżby czekało Was malowanie ścian? Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlu! Gratuluję osiągnięć! Oczywiście mocno Cię dopinguję i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola
Olu..a ja siedzę na kanapie...jem na szczęście rybkę świeżą z surówka..i nadal jako nieprzeciętny grubas bardzo ci zazdroszczę:)))))))))ale jeszcze bardziej gratuluję:)))))))))))
OdpowiedzUsuńOlcia - oj jak ja się cieszę, że te magicznie 30 min masz za sobą! Jesteś moją inspiracją i dajesz mi nadzieję, że i mnie się uda wreszcie :) w przyszłym tygodniu wskakuję na etap 4,5b/0,5 m...a potem będę sobie dozować dystanse, 10, 15, 20 min biegu....chciałabym się pochwalić TAKIMI rezultatami jak ty za parę tygodni, bo póki co kuleje WCIĄŻ moja dieta :( zwłaszcza regularne posiłki, ale walczę! :)
OdpowiedzUsuńOlu podziwiam wytrwalosc i determinacje. Brawo brawo brawo :o) SUPER! Well done i oby tak dalej! :o)
OdpowiedzUsuńmoje gratulacje!!!!!!
OdpowiedzUsuńmi udalo sie zrzucic 3 kg w 1,5 miesiaca
jeden miesiac jadlam tylko wg ksiazki ewy ch - pyszne dania, receptury na 30dni/5posilkow dziennie
na poczatku cwiczylam z ewa, ale trenuje tez z innymi coach-ami, jest tyle propozycji cwiczen na yt
kiedys lubilam biegac - dzis nie mam na to czasu (nie mam z kim zostawic dziecka)
choc tu w de rodzice biegaja z wozkami - nasz wozek jest do bani:(
nie stosuje diet, jem zdrowo, 5 razy dziennie, pije raz dziennie kawe z lyzeczka cukru
cwicze 3-4 razy w tygodniu
duuuuuuuuuzo spaceruje
czasem (raz w tygodniu) skusze sie na slodkosc (loda,sernik etc)!
uwielbiam deserki jogurtowe, o ktorych piszesz
mam wiecej ENERGII DO ZYCIA
polecam http://blogifit.blogspot.de, lista blogow fit i tysiace zdrowych przepisow na zdrowe dania
buziaki!!!!!!!!!!
Gratuluje wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w dalszej walce :)
a zmiana zywienia jest bardzo wazna :))
pozdrawiam
Gratuluję:)))))))
OdpowiedzUsuńGratulacje!!!Najważniejsze to samozaparcie i konsekwencja.Ja odchudzałam się po ciąży ładnych parę lat temu.Nie stosowałam diety tylko liczyłam kalorie,jadłam wszystko co chciałam ale w mniejszych ilościach.No i najważniejszy jest ruch,ruch i jeszcze raz ruch!Biegi u mnie odpadają,bo mam problem z kolanem,ale pokochałam rower,chodziłam na siłkę no i ćwiczyłam w domu.I masz rację,to wchodzi w krew!Jak nie poćwiczyłam to się źle czułam.Wtedy zrzuciłam 16 kg,przez niecały rok.Teraz przyznam,trochę się rozleniwiłam i już tyle nie ćwiczę ale nie mogę się obejść bez roweru :) Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!
OdpowiedzUsuńBrawo! Ja też nie wierzę w żadne diety cud, są dobre na krótką metę. Najważniejsze to jeść zdrowo, regularnie i ruszać się. Z czasem człowiek zaczyna to po prostu lubić i nie jest ciągle głodny, bo zdrowym jedzeniem też można sobie dogodzić. Gratuluje świetnego bloga, jestem stałą bywalczynią i zapraszam również na mój dopiero raczkujący http://piernikowocynamonowo.blogspot.com/ Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki za dalsze postępy :)
OdpowiedzUsuńNo cóż - jestem z Ciebie dumna:) TeZ bym chciała znaleść w sobie choć troszkę silnej woli, aby zdecydować się na takie zmiany. Życzę Tobie, abyś jak najdłużej wytrzymała w swoim postanowieniu i nie wracała już do swoich starych nawyków.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dobre przemyślenia. Myślę, że idziesz w dobrym kierunku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Jola z bloga "żyjąc z pasją"
BRAWO kochana :) GRATULUJĘ !!!!
OdpowiedzUsuńGratuluje Olu...to bardzo dobry wynik, a najważniejsze że czujesz się przy tym świetnie!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki...ściskam;*
Olu,ogromne gratulacje!!Jak ja chciałabym miec tyle samozaparcia i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńOla, gratulacje. Co do wyrzucenia części swoich rzeczy to - wyrzucam i wyrzucam, ale szczerze powiedziawszy jakoś nie widzę, żeby za bardzo ubywało:( Jakaś podpowiedź?
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesów! 5 kg to na prawdę dobry wynik;) kibicuję Ci dalej!
OdpowiedzUsuńOlu ja Tobie szczerze gratuluje wytrwania w tym wszystkim, na poczatu bylo trudno ale fajnie czytac ze weszlo to w krew.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety nadal chleb, makarony i ziemniaczki kroluja.
usciski
Gratulacje i za zrzucenie i za wytrwałość. Jesteś wielka!:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to rozegrałaś, Oleńko:)) Dieta (ale mądra) i ruch. Szczerze gratuluję tych wszystkich zmian:))
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim Olu gratuluję samozaparcia, wytrwałości !!!
OdpowiedzUsuńMi tego brakuje.... ale może kiedyś....
świetny wynik, tak trzymaj:)
OdpowiedzUsuńOlu,
OdpowiedzUsuńgratuluję wytrwałości....i oby tak dalej!
Trzymam kciuki :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Olu, motywujesz.
OdpowiedzUsuńJa wciąż nie mogę zebrać się w sobie.
Ciągle brak mi motywacji.
Mam biegać i tylko ciągle czas przyszły!
Oluś pisz na ten temat duuuuużo to może wreszcie i ja porzucę wszystkie złe nawyki i zacznę biegać .. Ale u mnie obawiam sie o aspekt zdrowotny :((( Gratuluję wytrwałości i pozdrawiam cieplutko !! Tak trzymaj !!
OdpowiedzUsuńOlu jesteś dla mnie wzorem i inspiracją. Od jutra w końcu zacznę myśleć o sobie.
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości!
Super! Trzymaj tak już zawsze ;) ja również próbuję ale przy co chwilę zmiennym trybie pracy (rewolucja zmianowa w pracy ) trudno o systematyczność i wyrobienie nawyku. Najważniejsze jest to że po mału krok po kroku wyrabiamy w sobie zdrowe nawyki a to juz wielki krok do zdrowego stylu życia ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Trzymaj tak już zawsze ;) ja również próbuję ale przy co chwilę zmiennym trybie pracy (rewolucja zmianowa w pracy ) trudno o systematyczność i wyrobienie nawyku. Najważniejsze jest to że po mału krok po kroku wyrabiamy w sobie zdrowe nawyki a to juz wielki krok do zdrowego stylu życia ;)
OdpowiedzUsuńBrawo:) BRAWO!!!! Właśnie po raz pierwszy do Ciebie zajrzałam i z pewnością zostanę, tak że spodziewaj się mnie tu co jakiś czas:) Ja w zeszłym roku miałam taki cykl pt. Motywacyjny Poniedziałek, i coś mi się wydaje, że muszę do niego wrócić, bo mi się troszkę urosło:) Ale mi jest naprawdę trudno odmówić sobie czekolady i makaronów... i chlebka też:) Muszę szukać innych sposobów:) Pozdrawiam mocno i życzę dalszych sukcesów!
OdpowiedzUsuńGratuluję i trzymam kciuki za dalsze efekty!
OdpowiedzUsuńNapełniasz ludzi motywacją!
OdpowiedzUsuńChyba i ja zabiorę się za siebie!
Życzę wszystkiego najlepszego w dalszym postępowaniu!:)
Serdecznie pozdrawiam.! :)
Zapraszam na http://hersentences.blogspot.com/
Gratuluję zmiany stylu życia. Ja ciągle walczę ze słodyczami i jak na razię one wygrywają...
OdpowiedzUsuńGratuluję, z tego co piszesz zmiany na stałe zagościły w Twoim życiu, tym bardziej jestem pełna podziwu, że od dłuższego czasu staram się zmienić sposób żywienia i wiem jakie to trudne.Trzymam kciuki za powodzenie i czekam na kolejną relację za trzy miesiące.
OdpowiedzUsuńBrawo Olu! gratuluję wytrwałości i efektów. Jest prawda w tym co piszesz, że jakoś łatwiej jest, gdy zrobi się porządek nie tylko z ciałem, ale też z otoczeniem no i z głową. Mam tu na myśli twoje stwierdzenie, że mniej to więcej. Odkryłam to jakiś czas temu (nie tylko jako slogan) i naprawdę się tego trzymam. I jest dobrze ;)
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Wspaniale - tak trzymaj :) Też powinnam się wziąć za siebie...
OdpowiedzUsuńgratuluję efektów i fantastycznego samopoczucia :)
OdpowiedzUsuńokazało się, że prócz mojej wielkiej sympatii do Ciebie, a właściwie do tego co i w jaki sposób piszesz mamy jedna wspólna znajomą :)REALNĄ znajomą :) he he odkryłam to przypadkiem na FB :)dziękuję za inspiracje książkowe z aktualnym Green Canoe
OdpowiedzUsuńOjej, ale jestem ciekawa kto to taki??:-)) Dziękuję za wszystkie miłe słowa i życzę udanych lektur!
Usuńpozdrawiam!
Brawo Olu! To ogromny sukces, nie tylko zrzucone kilogramy ale i zmiana żywienia, sport, przygotowania :))) Dołączyłaś do grona świadomych tego co jedzą, a dzięki temu lepiej się czują ;) Domowe najlepsze! Jestem za! Buziaki Lu
OdpowiedzUsuńTak trzymać !!! Gratuluję zmiany stylu i trzymam kciuki za postanowienia ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitam, chciałabym zaprosić Was do wzięcia udziału w kilku naszych zabawach.
W jednej do wygrania są bardzo fajne gadżety z bajki Uniwersytet Potworny (bluzeczka, torba sportowa, przybory), w drugim jest możliwość przetestowania ciekawej gry edukacyjnej dla dzieciaczków, trzeci jest konkursem fotograficznym w którym można wygrać śliczny i mięciutki ręczniczek, poduszeczkę lub apaszkę.
Nie chciałabym nadużywać Waszej cierpliwości i nie wkleje linków, ale jeśli jesteście zainteresowani, którąś z wyżej wymienionych zabaw to zapraszam na mój profil do bloga "Babylandia". Po boku są banerki konkursowe, więc łatwo trafić na to co Was ciekawi. Jeżeli jednak nie jesteście zainteresowani to z góry chciałabym bardzo przeprosić za tę reklamę...
Pozdrawiam cieplutko
Marta
Przestałam jeść pieczywo i ziemniaki. Zobaczymy!
OdpowiedzUsuńHej :) zapraszam do mnie na Candy, do wygrania ozdobna tablica do pisania :) Poza tym z okazji otwarcia sklepu 10% rabatu, pozdrawiam i zapraszam. Pastelowy domek
OdpowiedzUsuńMiło mi zamieścić pierwszy komentarz na blogu mojej imienniczki, którą regularnie czytuję i podziwiam. Gratuluję wytrwałości i efektów!
OdpowiedzUsuńJako (mocno) starsza e-koleżanka doradzam jedzenie naturalnych jogurtów probiotycznych i dosypywanie do nich (oprócz kawałków owoców) otrębów owsianych i amarantusa. Otręby owsiane znakomicie czyszczą żyły ze złogów a amarantus to roślinne najlepsze źródło białka i żelaza. Za czasów mojej młodości, taka kompozycja śniadaniowa była nazywana "sałatką piękności", bo zawiera też witaminy i sole mineralne korzystnie wpływające na cerę. Z całą mocą potwierdzam, że to prawda! Dzięki kiluletniemu takiemu menu śniadaniowemu mam wspaniałą cerę, którą kosmetyczki oceniają na 30-letnią, choć dobiegam 50-tki... Kurde, nachwaliłam się ale to z sympatii... Szczerze polecam! :-)
Pozdrawiam upalnie! Ola Sz.
Gratuluję! to naprawdę sukces zmienić styl życia ja jeszcze się zmagam ze zmianą nastawienia na zdrowsze odżywianie ciężko mi to idzie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci bardzo gorąco i ... dziękuję bo Twój post zainspirował mnie dziś do pozytywnych zmian i w moim życiu ;-)
OdpowiedzUsuńOlu, buziak:*:*:*Serdeczny i wielki:*:*:*
OdpowiedzUsuńPomyślisz,że jestem jakaś wariatka,że czytam i czytam Twoje posty ale ciągle odkrywam jak wiele nas łączy:)Miłość do książek,do historii,do wnetrz,a teraz bieganie.Ja też zrealizowałam na początku ten program i nigdy nie zapomnę bólu piszczeli po pierwszych treningach:)Mam wspaniałego trenera,mojego męża,który od dziecka biegał i wie o tym sprocie wszystko:)Ale podobnie jak Ty,a mam sporą nadwagę,odkryłąm,że po kilku miesiacach przepbiegam 30min bez problemu a po 10 w Warszawie przebiegłam swoje pierwsze 10km.To była wielka radość.Nigdy nie zapomnę i polecam to miejsce:pętla w parku Skaryszewskiego.Szkoda że w wyniku różnych spraw,przerwałąm bieganie,już bym pewnie nie była grubasem:)Ale trudno,teraz zaczęła od nowa.Jest ciężko ale sprawia mi to satysfakcję.W tym tygodniu pokażę trochę pomysłów na zdrowe śniadania dla biegaczy,które mi podsunął mąż:)Mało kaloryczne,z białkami i smaczne:)Buziaki.Poczytam sobie jeszcze:)
OdpowiedzUsuń