poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie roku 2012

Witajcie!

Dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne! Święta upłynęły nam w bardzo rodzinnej i przyjemnej atmosferze:-) Prezenty w tym roku przeszły moje najśmielsze oczekiwania, a mój osobisty Mikołaj zaskoczył mnie na całego:-) Nie lubię robić corocznych podsumowań, bo wtedy zazwyczaj okazuje się ile planów nie udało nam się zrealizować, jednak uległam pokusie i  w kilku kolażach zebrałam w całość  mój 2012 rok!
To był dosyć specyficzny czas...przede wszystkim podjęcie decyzji o studiach było pewnym przełomem i dało mi pewną iskierkę radości i nadziei! Jednocześnie to rok chorób i śmierci najbliższych mi osób...Z tego powodu chcę, żeby jak najszybciej minął...

Moi Drodzy! Życzę Wam aby wszystkie marzenia się spełniły! Żebyśmy za rok o tej porze mogli powiedzieć, że dobry czas za nami! Wszelkiej pomyślności!
A to mój rok na zdjęciach, ujęty w porach roku.






 Zapraszam Was również do Literackiego Zakątka, gdzie podsumowałam mój czytelniczy rok.

piątek, 21 grudnia 2012

Świąteczny misz -masz

Nie byłam pewna czy uda mi się napisać post przed wyjazdem, ale przecież nie mogłabym nie złożyć Wam życzeń:-) Choroba, która rozłożyła mnie w ostatnich dniach, na dobre pokrzyżowała mi plany. Dziś zamiast uczestniczyć w szkolnej wigilii, leżę w łóżku:-( Tym samym moje przygotowanie do Świąt jest znikome...kartki nie wysłane, zaplanowane porządki tylko z grubsza zrobione. Dobrze, że udało nam się kupić wszystkie prezenty i ubrać choinkę:-) 
Nasz choinka ubrana jest w tym roku bardzo tradycyjnie, na czerwono, z dodatkiem szyszek, gwiazdek z masy solnej i szytych ręcznie ozdób. Ostatnio podchodzę do dekoracji bardziej tradycyjnie i najchętniej ubrałabym choinkę w ozdoby sprzed lat. 

Taką niezwykłą bombką był dla mnie widoczny poniżej Mikołaj. Jednak...nasza choinka nieoczekiwanie  o trzeciej w nocy przewróciła się i Mikołaj potłukł się, nie mam jednak serca wyrzucić tego co pozostało i wisi takie bidulek...




 Wygrałam ostatnio dwie zabawy blogowe. Tym samym mój domek wzbogacił się o nowe ozdoby świąteczne, bo ja w tym roku nie kupiłam nic nowego.Takie było moje postanowienie:-) 

U Basi wygrałam niezwykłą girlandę:


Zawisła obok mojego ukochanego anioła:-) 

Wielką niespodzianką była wygrana w candy zorganizowanym przez sklep Tendom. Dziewczyny słyną z pięknych wianków i takowy właśnie zawisł na moich sypialnianych drzwiach. Jest piękny!Dziękuję!


I obok mój nowy wymarzony fotelik. Naczekałam się na niego...ale już jest i uwielbiam go:-)


I już jest. Moje nowe biurko!:-))


Jest idealne! Cieszę się, że odważyłam się na zupełnie nowy kolor w moim otoczeniu:-) Coraz bardziej przełamuję biel i dobrze mi z tym:-) Przecież nie wszystko musi być białe...prawda?:-) Ten kącik to na razie tzw. czysta tablica. Ale pewnie już niedługo zapełni się książkami, notatkami, itd. Dziękuję Al:-)


Do tej pory pokój ten omijały wszelkie działania dekoratorskie. Jednak za sprawą biurka i fotela wiele on zyskał, a mnie w głowie kiełkują nowe plany...

A powyżej - czerwona karteczka otrzymana od Marty z bloga Oh my home. Zrobiona samodzielnie, z niezwykle ciepłymi życzeniami sprawiła mi wielką niespodziankę i radość. Drugą kartkę dostałam od Westwing. Dziękuję!

Długi ten dzisiejszy post, ale są pewne powody. Myślałam,że dam radę połączyć pracę, studia, pisanie pracy dr, dom, blog itd. Jednak nie dam:-( Coraz mniej bywam u Was, mam z tego powodu wyrzuty sumienia, a ciągle usprawiedliwianie się jest niezręczne. Po wielu przemyśleniach postanowiłam,że z czegoś muszę zrezygnować. A ponieważ studia są dla mnie w tym momencie najważniejsze i przede mną ciężka praca od nowego roku to zdecydowałam, że ograniczę znacznie życie blogowe. Nie rezygnuję zupełnie,  bo chyba nie potrafiłabym. To nadal bardzo ważna część mnie, ale nie chcę mieć poczucia, że zaniedbuję coś. Dlatego będę, ale znacznie rzadziej. W miarę możliwości będę Was odwiedzać:-) 

Tymczasem chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia świąteczna i zarazem noworoczne:-) 


wtorek, 11 grudnia 2012

Zmiany w salonie i Green Canoe:-)

Kiedy zdecydowałam się  nieco zmienić wygląd swojego salonu, dobrze wiedziałam w jakim kierunku chcę pójść. Zamęczałam Was ostatnio wszelkimi angielskimi inspiracjami, obejrzałam chyba ze 20 numerów Country Home i sama zainspirowałam się na maksa:-) Potem włączyłam oszczędzanie i uciułałam na kilka typowo angielskich drobiazgów. Przede wszystkim wiklinowa skrzynia, służąca jako stolik. Zawsze mi czegoś brakowało przy kanapie, ale jakoś o niej nie pomyślałam, a teraz sprawdza się świetnie w roli stolika i w środku pomieściła wszystkie moje gazety. W ten sposób zaoszczędziłam sporo miejsca na półkach. Oczywiście marzyłam też o kraciastym kocu i takowych poszewkach, które mam nadzieję,że już za parę dni do mnie przyjdą. A ponieważ nie wyobrażam sobie Świąt bez czerwieni, to i takie dodatki się pojawiły. 
Zapraszam w takim razie do mojego saloniku, dziś cześć kanapowa:-) 
I moja adwentowa świeca, na której zmieniam tylko w kolejną niedzielę numerek. 


Zawiesiłam też beżowe zasłony, z krzeseł zdjęłam niebieskie poduchy, w zamian zagościła delikatna zieleń i czerwień.


                Nie mogłam się powstrzymać, zasypiający (oczywiście na kanapie) Cerberek:-)



                                     I tu na mój nowy kocyk wpakował się Cerber...


                                                             W świetle dziennym.

                                                  

                                                    
                                                     I kilka świątecznych dekoracji.


Mam nadzieję, że uda mi się wprowadzić jeszcze kilka zmian, bo to dopiero początek:-)W głowie mam teraz nadchodzący czas i tutaj skupiam swoją uwagę, a pomysłów pełna głowa:-)

I najważniejsze:-)

 

Pewnie już widzieliście nowy, świąteczny numer Green Canoe Magazyn. Asia zaprosiła mnie do współpracy i napisałam dla Was tekst o świątecznym oczekiwaniu, a także powierzyła mi redagowanie nowego czytelniczego działu, w którym będę wyszukiwać dla Was i Waszych pociech książkowe nowości warte przeczytania. W tym numerze pozycje idealne na długie zimowe wieczory. Mam nadzieję, że spełnią Wasze oczekiwania:-)) To dla mnie wielkie wyróżnienie!

Chciałabym jeszcze zaprosić Was na blog mojej serdecznej koleżanki z pracy Gosi. Gosia bardzo kreatywnie dekoruje swoją przestrzeń i wszystko to pokazuje na swoim blogu!
A tymczasem-wielkie buziaki!

sobota, 8 grudnia 2012

Krok po kroczku...

Kiedy Trójkowy Świąteczny Karp ma swoją premierę zaczynam odliczać czas do Świąt. Tradycyjnie słuchając licytacji piekę ciasteczka i pierniki. To najprzyjemniejszy czas w roku. W ogóle ja zimę mogłabym mieć przez cały rok! Dzisiejszy poranek w oszronionym lesie w pięknym słońcu tylko to potwierdza:-) Wiem,że pewnie mi się dziwicie, ale ja naprawdę nie lubię lata! Teraz czuję, że żyję:-)) 

Wprowadzam też już pomalutku pierwsze dekoracje świąteczne.Nie chcę czekać, bo jak zwykle wyjeżdżamy na ten czas i muszę się nacieszyć swoim domkiem:-) Zaczęłam od kuchni. Wprowadziłam kilka drobiazgów i już jest bardziej odświętnie:-) 



Mój nowy kuchenny pomocnik i zdobycz TKMaxx;owa czyli emaliowana misa na warzywa i owoce za 12 zł:-) 



                                     Kilka świerkowych gałązek a jaka radość:-) 






I jak pewnie widzicie - dynia całkiem jesienna:-) Została bidulka i czeka na swój czas, tylko coś nie może się doczekać...może jutro:-) 


 Jutro mam zamiar sfotografować zmiany salonowe, więc może uda mi się w tygodniu zamieścić nowy post:-) 
Pozdrawiam ciepło!
Ola

niedziela, 2 grudnia 2012

Akcja -Kącik do pracy:-)



Witajcie, 
Obiecałam sobie napisać dziś nowy post, choć w ten weekend nie miałam nawet chwilki na blogowe życie. Artur nareszcie ma zdjęty gips, wiec nadrabiamy prawie dwumiesięczne zaległości,które z powodu jego niedyspozycji powstały. Całe dwa dni nie było nas w domu, ja miałam zajęcia, w międzyczasie zrobiliśmy zaplanowane już dawno zakupy i odwiedziliśmy  najbliższych. Gdybym jednak poczekała z postem, to najbliższy termin - następny weekend, a obiecałam sobie pisać regularnie i tego się trzymam!

Sporo ostatnio się zmieniło w naszym domku. Pomalutku udaje mi się realizować zamierzone zmiany - jakie to już wiecie:-) Oczywiście wszystko pokażę, ale jeszcze chwilka.
Cieszę się ogromnie, bo po wielu latach tułaczki z papierami i książkami będę miała swoje biurko!!Wygospodarowałam w końcu miejsce, znalazłam idealne biurko i mam nadzieję, że już niedługo zagości ono u mnie! Opowiem Wam jednak jaki jest plan:

Wymarzonego biurka szukałam dobre dwa lata...na nic nie mogłam się zdecydować, aż w końcu na stronie klubu Westwing zobaczyłam to cudo:

European Heritage

Zanim jednak zdecydowałam się na jego zakup to kampania się skończyła, a ja zostałam z marzeniami w głowie...Pomyślałam wtedy o Al z Czary z Drewna i mam nadzieję, że  podobne cudo już niedługo do mnie przyjedzie. Najwięcej problemu miałam jednak z wyborem koloru.

Wtedy bardzo pomogła mi Karolina z Moje Manderlay, która stworzyła dla mnie świetne tablice kolorów.
 

biurko



probnikkolorow01.jpg



Wybrałam pierwszy kolor z palety i mam nadzieję, że będzie ok!Jak na mnie to bardzo odważny kolor i oby spodobał mi się na żywo...
A nad biurkiem, którego jeszcze nie ma, zawisła nowa tablica, tym razem zdążyłam na czas z kampanią w Westwing i już cieszy ona moje oczy:-) Czekam  jeszcze z niecierpliwością na jedną przesyłkę od Westwing. Polecam Wam ten klub zakupowy z całego serca. Można tam spotkać zupełnie niespotykane rzeczy. Czasem mam wrażenie, że w polskich wnętrzarskich sklepach jest jeden i ten sam towar, a tutaj codziennie jestem czymś zaskoczona:-)


Jak widzicie, też zupełnie nowa kolorystyka. W uroczej półeczce notes od Marty z oh my home, która zaskoczyła mnie ogromnie, ale temat ten zasługuje na osobny post:-) (Przepraszam za jakość zdjęcia, ale miałam problem z ustawieniami aparatu). 

Muszę Wam jeszcze coś polecić. W sklepie Leroy Merlin odkryłam świetne rzepy, na które można do ścian przyklejać wszelakie ozdoby, nawet obrazy do 4 kg. Tablica ta wisi właśnie na takowych mocowaniach, dzięki czemu nie trzeba wiercić dziur w ścianach i można co chwilę zmieniać dekorację:-) Mój Mąż odetchnął z ulgą!

Teraz myślę nad lampką i krzesłem do mojego nowego biurka. Zastanawiałam nad ikea'skim Ingolf w bieli. Jak myślicie? Upolowałam na pchlim targu świetne siedziska w kolorze oliwki. A lampa...? Tu ja zupełnie nie mam pomysłu...Mam nadzieję, że pomożecie mi! Tymczasem obiecuję, że już od jutra będę regularnie do Was zaglądać i zostawiać ślad!To moje grudniowe postanowienie! Przepraszam,że ostatnio tak Was zaniedbuję!
Miłego tygodnia!
Ola

niedziela, 25 listopada 2012

Kosz na pledy,Sting i Paryż w powieści:-)

Witajcie,

To już chyba jest tradycja, że posty mogę zamieszczać tylko w niedzielę. Wykorzystuję każde promyki słońca, żeby zrobić zdjęcia. W tych przy sztucznym świetle nie jestem dobra i staram się ich unikać. Może kiedyś się nauczę?:-) 
 
Moje mieszkanie już dawno opanowała wiklina:-) Uwielbiam ją i często kupuję, chociaż staram się ograniczać jak się da. Od bardzo dawna szukałam dużego kosza, który często widuję w wiadomych już gazetach, stronach i domach:-) Oczywiście tam służy na drewno kominkowe, u mnie drewna i kominka brak, ale przecież kosz może być:-) I  być świetnym pojemnikiem na wszelkie koce, pledy itd. Ceny jednak powalają, takie idealne widziałam za ponad 100 zł i odkładałam zawsze na bok. I kiedy nic nie można znaleźć, zawsze można iść do TkMaxx'u i wiadomo, że tam się znajdzie wszystko:-) I jest:-) Mam swój bardzo duży kosz i zajmuje honorowe miejsce:-) A cena - tylko 29 zł, wiec uważam, że całkiem przystępna:-)


Ponieważ staram się stopniowo wprowadzać wspomniany już styl, to pojawia się coraz więcej beży, brązów, znikają niebieskości. W planach beżowe zasłony, wielka wiklinowa skrzynia i zmiana dekoracji ściennych:-) Może w końcu w następny weekend uda nam się pojeździć po sklepach, bo w tygodniu Mężulek ma zdejmowany gips:-)

A na zdjęciu gazetki od Kasi z Domu na Wygnanku. To bogactwo inspiracji angielskich!Kasiu bardzo dziękuję!!!




W TkMaxx kupiłam jeszcze parę drobiazgów, ale może już następnym razem.

A tymczasem w środowy wieczór przeżyłam jedne z piękniejszych chwil! Koncert Stinga był niesamowity. Cały czas nie mogłam uwierzyć, że tam jestem i widzę mojego ukochanego Artystę na żywo! Sting bawił publiczność humorem, piękną muzyką, pokazał umiejętności całego zespołu, a przede wszystkim udowodnił, że mimo bycia 40 lat na scenie cały czas ma wiele do zaprezentowania.  I to co zrobiło na mnie największe wrażenie to fakt, że wielki artysta nie potrzebuje przebierać się przy każdej piosence, dysponować niezliczoną liczbą gadżetów i zmieniającej się scenografii. Można po prostu zachwycić muzyką:-)
I na koniec wszystkich wielbicieli sagi Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk Cukiernia pod Amorem, zapraszam do Literackiego Zakątka, gdzie pojawiła się recenzja najnowszej powieści Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich.

niedziela, 18 listopada 2012

Angielskie śniadanie?

Witajcie,

Dziękuję za pełne zaufanie, zanim opublikowałam pierwszą recenzję w Literackim Zakątku już prawie 50 osób postanowiło zacząć obserwować mój nowy blog:-). To bardzo, bardzo miłe! Postaram rozwijać w miarę możliwości  oba moje blogi:-) Już dziś chciałabym pokazać niezwykłą księgarnię, dlatego zapraszam do L.Z.:-) 

A tymczasem...tytuł posta brzmi: Angielskie śniadanie? Znak zapytanie na końcu- bo chyba takowe śniadanie jest nie dla mnie. Rano mam zawsze problemy ze zjedzeniem posiłku, choć nigdy nie wychodzę z domu bez wypicia herbaty i zjedzenia choćby małego posiłku. Dlatego typowe wyspiarskie śniadanie, składające się z jajek, parówek, bekonu, kiełbasy, grzybów i fasolki absolutnie nie trafia w mój kulinarny gust, no chyba że jadłabym je o 12:-) A, że śniadania jem o 6. 30 to musi ono być lekkie a jednocześnie sycące. Dziś przedstawiam Wam moje typowe śniadanko, jedzone jak zwykle w piżamie i brakuje tylko jajek na miękko, które jadamy zawsze w niedzielę i zawsze po dwa:-) Kiedy robiłam zdjęcia, właśnie się gotowały:-) A angielskie - bo w takim klimacie jest moja kuchenna porcelana:-) Oczywiście kropki, pastele i kapka czerwieni:-) Moja miłość do tego stylu wciąż nie gaśnie, wręcz odwrotnie:-) Dostałam ostatnio cudowne gazetki od Kasi z Domu na Wygnanku, więc inspiruję się non stop. Gazetki pokażę w następnym poście.


Tak jak pisałam, śniadanko zawsze jadam piżamce, niezwykle ciepłej:-) 



A u Was jak wyglądają śniadania? Jadacie w ogóle czy nie? 

Mam takie zaległości u Was, że głupio mi okropnie. Jednak ostatni tydzień był bardzo pracowity, podobnie weekend. Następny też nie zapowiada się lżej, jednak w samym środku czeka mnie wydarzenie, do którego odliczam czas od wakacji! Koncert mojego ukochanego Stinga:-))

Pozdrawiam Was serdecznie!



piątek, 9 listopada 2012

Zapraszam do Literackiego Zakątka:-)

Witajcie,

Długo zastanawiałam się czy podołam temu zadaniu, ale świat należy do odważnych...Mam w życiu dwie pasje: czytanie książek i urządzanie wnętrz. Zajmują mi one każdą wolną chwilę. Na temat moich wnętrzarskich zapędów wiecie już wiele, a teraz będziecie mogli poznać mnie od innej strony. Moje życie od zawsze związane jest z książką i literaturą. Mam to szczęście, że to zawodowe również. Temat mojej rozprawy doktorskiej także dotyczy tych zagadnień. Wrażenia z przeczytanych książek niestety są ulotne, a ja chciałabym móc je zatrzymać, a przede wszystkim podzielić się nimi z Wami...mam nadzieję, że przyjmiecie moje zaproszenie do:

                                                  Literackiego Zakątka



Banerek jest autorstwa Karoliny z Moje Manderlay, która idealnie potrafi przenieść na papier moje myśli i za to Ci bardzo dziękuję:-))

A teraz czas nadrobić wszystkie zaległości blogowe z całego tygodnia!
Miłego weekendu!

sobota, 3 listopada 2012

Polka dot i sobotnia kawka:-)

Witajcie:-)

Dziękuję za wszystkie życzenia zdrowia dla mojego Męża, jest już zdecydowanie lepiej, choć lekarz przedłużył gips o kolejny tydzień, wiec jeszcze aż trzy...Jakoś musimy to przetrwać! 
Niestety, musieliśmy zostać w domu, nie udało nam się odwiedzić grobów najbliższych nam osób - mojego Dziadka i Mamy mojego Artura. Smutno mi z tego powodu bardzo, ale mężowy gips uniemożliwia wszelkie wyjazdy:-(Tym samym zostaliśmy w domu, a ja zdecydowanie odpoczęłam, nadrobiłam zaległości, poczytałam, sprawdziłam 100 wypracowań. Swoją drogą można ciekawe rzeczy wyczytać, zacytuję dwa zdania, które najbardziej mnie rozśmieszyły:

1." Człowiek i pies jest jak rodzina, tylko taka która szczeka."
2." Moja babcia  w wieku dwóch lat jeszcze żyła." 

Jak widzicie, można wiele się dowiedzieć:-) 

Dziś chciałabym wrócić do angielskiego stylu, który nadal króluje w moim sercu:-) Od kiedy zdecydowałam się pójść w tym kierunku, sporo oglądam i inspiruje się:-) Jak już Wam wspominałam, kuchnia od dawna poszła właśnie w tym kierunku. Jednym z najczęściej spotykanych motywów w stylu country jest  polka dot, czyli po prostu wzór kropek. U mnie jest już klika takich rzeczy, ale najbardziej podoba mi się wzór zaprojektowany przez Emme Bridgewater. U Mimi kupiłam tacę, a potem przez przypadek upolowałam na Pchlim Targu fartuszek. Cieszyłam się ogromnie:-))) Mam nadzieję, że to dopiero początek mojej kolekcji, choć w Polsce jest to niestety praktycznie niedostępny wzór:-( 
Zapraszam w taki razie na sobotnią kawę, w mojej polskiej, blokowej country kuchni:-))



W mojej kuchni brakuje już tylko stołu, ale wybrałam ten wymarzony, wiec mam nadzieję, że to już tylko kwestia czasu:-)

I oczywiście moja inspiracja, ze znanej już Wam strony: http://www.housetohome.co.uk/



Miłego weekendu wszystkim życzę:-)
Mam nadzieję, że następnym razem będę mogła Was zaprosić w pewne miejsce:-) 
Pozdrawiam ciepło!Ola

sobota, 27 października 2012

Różności jesienno - zimowe

Witajcie w pierwszy dzień zimy:-) Tak, tak u mnie już zima, właśnie wróciliśmy ze spacerku z Cerberem, który całkiem zwariował na widok śniegu i szalał po prostu:-) 

Ostatnie tydzień był szalony! Niestety....Mój mąż, który jeszcze nigdy nie był na zwolnieniu lekarskim, wspominał ostatnio z nutką nostalgii, jak to w czasie studiów zachorował a ja się nim tak troskliwie opiekowałam...nie minęły nawet dwa dni i jest w gipsie. Upadł tak nieszczęśliwie podczas ćwiczeń sportowych, że dosłownie "wyrwał" sobie bark i obecnie cały tułów i prawą rękę ma zagipsowaną. Na szczęście nie boli Go już teraz zbyt mocno, ale najprostsze czynności są problemem. Pewnie domyślacie się co to dla mnie oznacza...Biegam dosłownie między pracą, studiami, spacerami z psem, śniadaniami, obiadami, zawiązywaniem sznurówek itd., że opadam z sił...Nie miałam czasu na wcześniejsze opublikowanie wyników candy, całkiem wypadałam już z zabawy w kolory jesieni i chyba nie uda mi się nadrobić zaległości. Dziś udało mi się przeprowadzić losowanie i z wielką przyjemnością ogłaszam, że moje jesienne candy wygrywa: 


Anetko, gratuluję i czekam na wiadomość:-))

W planach miałam post o pewnym motywie ceramiki kulinarnej, która  zagościła u mnie w kuchni, ale do tego typu zdjęć, które chciałam pokazać potrzebny był mi Artur, a póki co nie utrzyma aparatu fotograficznego, dlatego dziś postanowiłam pokazać Wam moją najbliższą okolicę:-) Pewnie niejedna osoba mieszkająca w bloku chciałaby mieć własny dom, ja również należę do tej grupy, tym bardziej, że wychowałam się w domu i bardzo, bardzo tęsknie za tym...Kawa pita o poranku, jeszcze w piżamie pod własnym orzechem niezaprzeczalnie należy do największych przyjemności:-) Mam nadzieję zamieszkać tam za jakiś czas, a póki co muszę zadowolić się swoją okolicą. I choć obecnie mieszkam w bloku to jednak na obrzeżach dużego miasta, w odległości 3 minut od lasu. 

Najpierw mijam kościół, następnie idę taką właśnie drogą, aby dojść do: 


opuszczonej stacji kolejowej. Kiedyś piękny budynek, dziś niestety totalna ruina, choć dodaje swoistego klimatu temu miejscu.



I już jesteśmy na peronie, z którego w  takich okolicznościach przyrody codziennie odjeżdżam do pracy,  by za 20 minut wysiąść na dużym dworcu w centrum Łodzi.


 A tu droga w okolicach stacji, gdzie  spaceruję z Cerberem. Po prawej, zdjęcie z wczorajszego popołudnia, po lewej z dzisiejszego poranka:-)


Zawsze jak wracam do domu, mam takie poczucie, że uciekam od dużego miasta. Ogarnia mnie spokój i pewność, że mam tutaj swoją oazę. Bliskość lasu działa na mnie kojąco...Chętnie zobaczyłabym Waszą okolicę:-) Może ktoś się skusi:-) 
A tymczasem, dziś dowiedziałam się, że za trzy tygodnie prowadzę pierwsze samodzielne zajęcia ze studentami, trzymajcie za mnie kciuki! 
Miłego weekendu dla wszystkich! 
p.s. wszystkie zdjęcia robione są telefonem komórkowym, wiec przepraszam za ich jakość...