Witajcie:-)
Jestem już w domku. I jak to mówią, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej i to racja:-) Nie ma to jak swoje łóżko:-) Ale zdecydowanie taki urlop był nam bardzo potrzebny. Było piękne słońce, sielskie widoki i mnóstwo komarów:-) Grillowanie, dużo śmiechu i czasu. Ja każdą wolną chwilkę poświęcałam zaległym lekturom i chyba pobiłam swój czytelniczy rekord - 7 dni - 5 książek:-) Do tego brak zasięgu w telefonie i można odpoczywać:-)
Cerberowi było równie dobrze jak nam:-) I chyba jako jedyny może leżeć w pełnym słońcu godzinami.
Postanowiliśmy również na jeden dzień wyskoczyć do Trójmiasta. W sumie to 2h jazdy od naszego domku. I to nie był dobry pomysł. Tego dnia do Trójmiasta wybrało się chyba pół Polski i na autostradzie! powstawały ogromne korki. W sumie podróż zajęła nam 6 godzin:-( Ale kiedy już dotarliśmy na plażę w Sopocie, czekała na nas kolejna niespodzianka. Umęczeni podróżą w 35 stopniach, marzyła nam się kąpiel w Bałtyku. Jak na złość jednak, tego dnia był zakaz kąpieli, bo pojawiły się sinice. Ach...w ten sposób, podróż nad morze okazała się lekkim koszmarem...Wtedy postanowiliśmy już nie zdradzać Mazur na rzecz morza:-)
A po powrocie do domu, zabrałam się za wielkie porządki. Odkładane od dawna porządki w szafach dziś udało mi się zrealizować. Od razu czuję się lepiej:-) Pomału również zbliżam się do realizacji domowych zmian wspomnianych w poprzednich postach:-) Mój domek wymaga odświeżenia i teraz jest na to najlepszy czas.
Obiecałam Wam również pokazać jakie cukierasy wygrałam u Beni. Taca od Laury Ashley. Jest piękna! W paczuszce znalazłam również świetne retro zapałki:-)Dziękuję bardzo! Już niedługo Benia otwiera swój sklepik i będzie tam można znaleźć same cuda:-)
Już za parę dni mała niespodzianka:-) A tymczasem zabieram się za nadrabianie blogowych i mailowych zaległości:-)