poniedziałek, 16 października 2017

Trwam w zachwycie...

Stęskniłam się za lasem, ale mamy go na szczęście na wyciągnięcie ręki. I choć zmęczeni naprawdę pracowitym weekendem, wybraliśmy się wczoraj na spacer. Chłonęłam kolory, barwy, zapach, szelest liści...chciałam też do tego naszego wirtualnego pamiętnika wkleić zdjęcia, niech staną się tradycją. Rok temu było tak:



Jeszcze niechodząca Ala, chyba nieświadoma tego piękna, ale w tym roku już było całkiem inaczej. Mój zachwyt zdecydowanie udzielił się Alusi.





                                                         Liście, patyczki, żołędzie...najlepsze zabawki.









Staram się z tej jesieni "wyciągnąć" ile się da.  Zapisze się ona w naszym życiowym kalendarzu na zawsze:-) Takie spacery dają mi wiele energii, której już naprawdę mam resztki, ale trwam w zachwycie i myślę sobie, że skoro cieszą mnie takie rzeczy jak jesienny las to dobry znak. Szczęście jest za wyciągnięcie ręki. 

p.s. Wiem, że czekacie na szersze kadry naszego m po remoncie, musicie mi dać jeszcze troszkę czasu, bo ciągle coś kończymy:-) 


sobota, 14 października 2017

Nasza jesień...

Mam wrażenie, że w końcu wszystko wróciło na swoje tory. Jesteśmy u siebie, wszyscy razem.  Jakoś naturalnie złapaliśmy właściwy rytm, szybkie poranki, potem mój czas z Alą na zabawę, czytanie, oglądanie Świnki Peppy:-) i moje chwile tylko dla siebie.  Ten remont (chociaż skutecznie zmęczył mojego męża) mnie dodał wiele energii i sił. Cudownie wrócić po trzech miesiącach do całkiem nowych, świeżych wnętrz. Przy okazji zrobiliśmy generalne porządki dosłownie w każdym zakamarku, pozbyłam się znowu nienoszonych ubrań, nieużywanych serwetek, ręczników i całej sterty innych rzeczy, oprócz książek, tych nie potrafię oddać. Teraz zajmują one centralne miejsce w salonie i od razu jest przytulniej, wystarczy sięgnąć z kanapy i można czytać.  I chociaż marzą mi się drewniane półki zamówione u stolarza, to na razie jest tak i cieszy mnie ten widok za każdym razem jak spojrzę.  Ala ma swój pokój, jeszcze w rozgardiaszu, ale ogólna koncepcja jest i mam nadzieję, że za chwilę wszystko będzie jak powinno. Cały czas trzeba coś przywiesić, zamontować, dokupić. Mimo wszystko to już naprawdę drobiazgi i nawet wiertarka pod stołem mi nie przeszkadza:-) Nie spieszę się z dekorowaniem, nie kupuję pochopnie kolejnych rzeczy. Założyłam sobie, że czas , podróże, wspomnienia tym razem udekorują nasze mieszkanie. Dlatego ściany będą zdobić zdjęcia  i pamiątki z podróży. 
Cieszę się tym czasem, bo w końcu mogę na spokojnie zaplanować kącik dla Synka, do wielkiej chwili został miesiąc i już naprawdę pora na dokończenie wyprawki. Wiem, że za chwilę znowu wszystko wywróci się do góry nogami i będzie się działo, dlatego staram się łapać każde chwile, kiedy mogę poczytać, pooglądać ulubiony serial, nacieszyć się spacerem z psem w jesiennym lesie. Jesień to zdecydowanie, zaraz po zimie, moja ulubiona pora roku. Z zachwytem obserwuje kolory, kupuję wrzosy, piję herbatę z pomarańczą, robię pyszną zupę z dyni z gruszką i imbirem, jem rozgrzewające kasze i nie rozumiem narzekania na pogodę:) 

               Nasza jesień jest kolorowa...





Nasza jesień to oczekiwanie na chłopca....


Zdjęcie w tym miejscu naszego ogrodu to już tradycja:-)


Nasza jesień to moje chwile na czytanie. Na instagramie pokazywałam książkę "Córki Wawelu". Jeśli lubicie fabularyzowaną historię, z szeroko zakrojonym tłem społecznym i obyczajowym to naprawdę warto przeczytać tę pozycję. 


Postanowiłam też kupić kolejną książkę Agnieszki Maciąg. Jej "Smak zdrowia" przypadł mi bardzo do gustu, wiele przepisów mam ochotę wypróbować i myślę, że "Smak szczęścia" mnie nie rozczaruje. 

A niektórzy marzą chyba o lecie...




Niech ta jesień trwa...