piątek, 29 listopada 2013

Być jak Madame Chic

Chociaż recenzje książek pojawiają się w Literackim Zakątku, to jednak teraz postanowiłam zrobić wyjątek i zaprezentować książkę, której tematyka jak najbardziej pasuje do tego miejsca. Na ogół nie przepadam za poradnikami i nie czytam ich. "Lekcje Madame Chic"  zbierały jednak tak dobre opinie,że postanowiłam przeczytać. O francuskim stylu bycia i życia napisano już wiele:  o eleganckich paryżankach pijących non stop wodę, o ich eleganckim stylu ubierania, o szczupłych sylwetkach. Ponieważ mojej mamy siostra wyszła za mąż za Francuza i mieszka tam dwadzieścia lat, mam możliwość obserwowania francuskiego stylu bycia i ich słynnej elegancji. 


Książkę czytałam w wakacje, kiedy była moja ciocia u mnie i na bieżąco komentowałyśmy co jest prawdą, a co nie...Postanowiłam zebrać dla Was najciekawsze fragmenty wspomnianej pozycji, dodając swój komentarz:-) 

Autorka - Amerykanka Jennifer L. Scott, będąc studentką wyjechała na okres kilku miesięcy do Francji i zamieszkała u rodziny państwa Chic (nazwisko zmienione). Była to rodzina zamożna, o dobrym pochodzeniu, co oczywiście przekładało się na zwyczaje panujące w ich domu. Wspólne śniadania i kolacje (trzy dania) były tradycją, której każdy przestrzegał. Nikt nie jadł w biegu, bowiem był to czas na rozmowę. Nie zdarzało się, żeby nawet ich syn wybiegał z kanapką w domu. To pierwsza zasada, krórą staram się wprowadzić w swoim domu. Oczywiście nie jest to regułą, bo czasem są takie dni, że jest to niemożliwe, jednak staram się, aby wspólne posiłki stały się tradycją.



Francuzi celebrują jedzenie!

I to potwierdziła moja ciocia. Posiłek to okazja do długich rozmów, ale nie plotek! Poza tym jedzą dobrze, zdrowo, często  ze świeżo kupionych produktów. Madame Chic codziennie robiła mniejsze zakupy, unikając w ten sposób dużych marketowych zakupów, podczas których pewnie wydamy trzy razy tyle, bo kolejne alejki kuszą. W naszym domu zakupy robi mój mąż, który dostaje ode mnie konkretną listę. Nigdy nie kupuje nic więcej. Wydajemy przez to naprawdę mniej:-) 

Tajemnica szczupłej sylwetki Francuzek? Proste! One nie podjadają i to naprawdę jest prawda! Dobrze skomponowane posiłki, oparte na zdrowych, wartościowych produktach powodują, że nie ma potrzeby ciągłego biegania do lodówki. Przed ochudzaniem było to moją zmorą, czasem  w ciągu godziny trzy razy zaglądałam do lodówki i zdarzało się, że laska kiełbasy była zjedzona. (bo ja nie do słodyczy mam słabość, ale do kiełbasy właśnie:-) Czasem jeszcze mi się to zdarzy, ale potrafię się kontrolować. 


Autorka przytacza kolejne rady: nie jedz w biegu, ale przede wszystkim pozwól sobie na głód. Zdecydowanie docenimy wtedy dobry posiłek, nie oznacza to jednak, że mamy jeść wykwitnie i bogato. W domu Madame Chic czasem kolacja składała się z dobrze przyrządzonej sałaty z kawałkami wędliny. Ważne, aby w domu mieć takie składniki, które pozwolą nam zawsze coś wymyśleć. Jedzenie podane jest elegancko, bo w zasadzie czemu masz nie korzystać częściej ze swojej ładnej zastawy? 

Moja ciocia potwierdziła, że Francuzi nie jedzą na stojąco. Nigdy nie łączą czynności chodzenia i jedzenia jednocześnie. W Paryżu robią to tylko turyści...Jestem zauroczona ulicznymi kawiarniami na każdej, nawet najmniej przyjemnie wyglądającej ulicy. Ale wyjście do restauracji nie oznacza, że Francuzki rzucają się łapczywie na jedzenie i jedzą trzy razy tyle co w domu. Pozwólcie, że przytoczę tu małą anegdotkę. Podczas naszego wakacyjnego pobytu w Pradze, mieliśmy wykupione w hotelu śniadanie typu szwedzki stół. Oczywiście wybór był ogromny, kiełbasy, pasztety, nawet makaron, dżemy, płatki, owoce, ciasta, nabiał, wszelakie napoje. Ponieważ to był czas mojej diety ograniczyłam się do dosyć skromnego zestawu, ale mój mąż spróbował chyba wszystkiego...Czyli zrobił coś, czego Francuzka by nie zrobiła. Dla niej śniadanie w hotelu nie jest powodem, aby rezygnować ze swoich zwyczajów. Moja ciocia zresztą opowiadała, że kiedy uczestniczyła w przyjęciu, gdzie było mnóstwo ciast, wszystkie Francuzki zjadły po jednym kawałku, a ona spróbowała co najmniej kilku. Identyczna sytuacja opisana jest w książce.



Niech aktywność fizyczna stanie się częścią życia, a nie przykrym obowiązkiem. 

Wybieraj schody zamiast windy, wysiądź przystanek wcześniej i pokonaj go pieszo, robiąc codzienne zakupy zrezygnuj z auta, a ponieważ robisz je cześciej nie są one duże. Sprzątaj energiczniej. Poznaj swoją okolicę. Jeśli nie jesteś typem sportowca, poćwicz chociaż 10 minut dziennie przy energicznej muzyce:-) Jennifer pisze - nie popadaj w lenistwo! Podpisuję się pod tym w 100 %, odkąd ćwiczę mam zdecydowanie większą energię:-) 


Zasada dziesięciu rzeczy.

Autorka wspomina jak pierwszego dnia chciała rozpakować swoje dwie ogromne walizki wypchane ubraniami, a do dyspozycji miała tylko małą szafę. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Madame Chic stosowała zasadę dzisięciu rzeczy, której oczywiście nie należy brać dosłownie, ale głównie chodzi o to, aby w swojej szafie mieć po prostu kilka dobrych gatunkowo rzeczy. Tę zasadę stosuje moja ciocia. Jej szafa z pewnością spodobałyby się Perfekcyjnej Pani Domu. Ma dwa dobre swetry, trzy elegnackie bluzki, jedną porządką torebkę i np. dwie pary spodni. Wszystko dobrej jakości i naprawdę zawsze wygląda świetnie. I o to właśnie chodzi z tą całą Francją Elegancją. Kobiety nie są przestrojone, nie noszą codziennie innego zestawu, ich szafy nie są wypchane tysiącem bluzek. One są po prostu ubrane elegancko, ale i skromnie. 
Jennifer radzi, aby zrobić czystki w swojej szafie ( ja już je zrobiłam) i zostawić naprawdę tylko to, co jest nam potrzebne. Znajdź swój styl!

Podobnie postępuj z makijażem. Dobierz odpowiednie produkty i niech będą one dobrej jakości, a wtedy nie potrzebne będą Ci kolejne lakiery, szminki, tusze i pudry. Pisałam o tym w tym poście

Madame Chic, podobnie jak inne Francuzki dba o swoję cerę. Pij w związku z tym dużo wody, zdrowo się odżywiaj, ogranicz alkohol i kup najlepsze kosmetyki, na jakie Cię stać, a czsem skuś się na wizytę u kosmetyczki.


Kolejna zasada, która bardzo mi się spodobała to zawsze wyglądaj porządnie. Madame Chic i jej mąż zawsze wyglądali porządnie. Najpierw autorka myślała, że w sobotni poranek tak się ubrali z okazji jej przyjazdu. Potem okazało się, że oni po prostu tak już mają:-) Czyste, wyprasowanie spodnie, schludna koszula pana domu, klasyczny, ale skromny styl Pani Chic sprawiał, że zawsze wyglądali świetnie.  Ja nie noszę w domu starych, znoszonych ubrań, podartych kapci, czy wyciągniętych bluz. Autorka radzi, aby nawet w podróży wyglądać dobrze, podobnie jest ze snem. Kiedyś spałam w zwykłych koszulkach, ale odkąd jestem mężatką, zawsze śpię w koszuli nocnej bądź piżamie. 

Mogłabym tak pisać i pisać, bo nie doszłam nawet do połowy książki, a przepełniona jest ona świetnymi radami Jennifer. W kolejnych rozdziałach jest mowa o manierach, zachowaniu w towarzystwie, używaniu pięknego języka, porządku w mieszkaniu, rozwijaniu własnej osobowości. - po prostu o eleganckim życiu. 

Naprawdę polecam "Lekcje Madame Chic" - gwarantuje Wam, że więcej nie zjecie chipsów przed telewizorem w starym, zniszczonym dresie. Bo przecież mamy jedno życie i dlaczego nie uczynić je lepszym i eleganckim?

50 komentarzy:

  1. Wydaje się, że jest to bardzo ciekawa książka :) Właśnie przez takie zachowanie (opisane w książce) czujemy się lepiej :) Z pewnością przeczytam tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Świetne! Muszę się w taki poradnik zaopatrzyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olu, wiele razy czytałam recenzje tej książki, wiele osób mnie do niej namawialo ..
    Ale nikt nie pokazał jej w taki sposób jak ty..... że mam ochotę biec do księgarni .....
    Skusilas .... czas na moje czystki i zmiany....

    OdpowiedzUsuń
  4. od Francuzów można się uczyć szyku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny blog. Obejrzałam cały :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. mieszkałam we Francji przez jakiś czas i właściwie zgadzam się ze wszystkimi spostrzeżeniami autorki, o których napisałaś. Najciekawsze jest to, że do tych zasad stosują się zarówno Francuzki mieszkające w miastach, jak i te z najmniejszych wioseczek. Mam wrażenie, że u nas kontrast między wyglądem i stylem życia kobiet z miast i wsi jest nieporównywalnie większy.

    OdpowiedzUsuń
  7. zainspirowałaś mnie-ide wyrzucić wszelkie rozciągnięte koszulki/bluzki, których używałam do spania- mąż już mi kiedyś powiedział ze jakoś słabo w nich wyglądam:P

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowny post !! Ale nie chcesz wiedzieć jak pięknie teraz wyglądam :))) o ja kobieta ze wsi choć z duszą Paryżanki :))))

    OdpowiedzUsuń
  9. hihihi:)))kiedys ktos otworzył mi drzwi w tak dziurawym podkoszulku,że zaniemówiłam na kilka chwil:))))) mam chrapkę na te książkę

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny post!!! Bardzo dziękuję!! Zaraz lecę po książkę ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. A to wszystko niby tak oczywiste ... :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Z ta woda to nie zupelnie tak, Paryzanki ciagle sie odchudzaja, a wode pija, zeby zapelnic zoladek... Przed obiadem czy kolacja wypijaja 1, 2 szklanki wody, ktore wypelniaja miejsce w zoladku i maja uczucie sytosci, wiec nie zjedza duzo.. Oczywiscie mocno generalizuje, ale znam kilka Paryzanek, ktore tak wlasnie robia ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kupiłam i zaczynam czytać:) Może zmotywuje mnie do porządków w szafie;) Zawsze tego szkoda tego żal a w to na pewno się wcisnę jak schudnę - koszmar. Wiele razy stoję przed szafa pełna rozpaczy, że nie mam się w co ubrać i z chęcią całą jaj zawartość wysłałabym w kosmos! Dzięki Bogu nie mam takich problemów z innymi szafkami w moim mieszkaniu i to co zbędne ląduje na allegro:) A co do wpadek pod tytułem"witam cię gościu drogi w wyciągniętym podkoszulku" miałam już kilka - niestety z moim udziałem w roli głównej....Pozdrawiam ciepło. P.S. Lubię do Ciebie zaglądać, miło tu...

    OdpowiedzUsuń
  14. No tak.... to ja czuję się prawie jak Francuzka ;-)... wybieram maleńkie kawałeczki gdy staję przed szwedzkim stołem (nawet gdy jestem pieruńsko głodna, w moim odczuciu jest totalnym obciachem nażeranie się, ostatnio często mi się zdarzało bywać w takich okolicznościach i to co widziałam na talerzach moich współbiesiadników wołało o pomstę do nieba) wody piję dużooooo ale dlatego, że lubię, makijaż zdecydowanie francuski (nawet bardzo francuski ;-), w szafie.... majgad... jeszcze mniej niż u Francuzki, też jestem zdania, że lepiej mieć kilka żelaznych zestawów niż 3 szafy ciuchów..... (leniwa jestem w temacie zakupów ciuchowych ;-)
    Tak więc czuję się zupełnie usatysfakcjonowana porównaniem ;-)

    He he he....ale po moim pobycie w Paryżu stwierdzam, że owszem Francuzki są fajnie ubrane, jednak Polki mają więcej polotu w sprawie ciuchów (i to nie jest tylko moje zdanie), a co do tej szczupłości, odnoszę wrażenie, że panie po 40 zdecydowanie są krąglejsze ;-) w moim odczuciu Francuzi strasznie dużo gadają, ale chyba to specyfika języka, no i to co uwielbiam na francuskiej ulicy.... ludzie pachną... po prostu pachną... (tego mi u nas brak, choć jest i tak duuuużo lepiej).

    Z tym większą przyjemnością zanurzę się w lekturze tym bardziej, że uwielbiam literaturę znad Sekwany:)

    Tak więc dzięki Olu za piękny post :)))

    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  15. Kilka lat temu czytałam podobna książkę poświęcona głownie "tajemniczej" diecie Francuzek pt. "Francuzki nie tyją" . Autorka opisuje ich zwyczaje dietetyczne bardzo podobnie, więc pewnie jest to generalna zasada ich sposobu żywienia. Na pewno skuteczna- ja osobiście z dobrym skutkiem od dawna stosuję ich zasadę wypijania jednej- dwóch szklanek wody zaraz po przebudzeniu, potem dopiero kawa i lekkie śniadanie.
    A od bardzo dawna- juz nawet nie pamietam kiedy i gdzie to czytałam- ćwiczę "windę". To ćwiczenie mięśni brzucha i pośladków, przypominające ćwiczenia izometryczne- po prostu wciągamy brzuch kiedy akurat sobie o tym przypominamy- wiele razy dziennie. Działa na 100%- po 3 ciązach i urodzeniu trójki dzieci w wieku lat 45 mam nadal płaski brzuch:P
    Natomiast styl ubierania zdecydowanie wolę nowojorski, bardziej beztroski, zakręcony i na luzie:)))
    buzki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Konkretnie o tej książce nie słyszałam, ale gdzieś mi się obiło o uszy o zwyczajach Francuzów. I muszę przyznać, że są one bardzo mądre. Niestety a może stety zupełnie odmienne od moich :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Musze sie zabrac bo mam te książkę; )

    OdpowiedzUsuń
  18. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. Bardzo ciekawie ją przedstawiłaś, dzieci i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajna recenzja :) szybko i przyjemnie się czytało :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Dzięki za świetny post, ciekawy i inspirujący :) Na pewno przeczytam tą książkę . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Porownananie i dla mnie satysf.;) bardzo sie z bohater.utozsamiam;) Problem mam jeden taaa woda.Nie umie pic takiej ilosci wody..nawet ochoty nie mam.Ksiazke chetnie przeczytam.Tez mam ciocie we Francji.Wyszla za Francuza.Tak jak Renatka napisala francuzi pachna...baaa i pieeknie wygladaja na co dzien.W 88 roku mialam 10 lat i jak patrze w tamtych latach jak byli ubrani na zdieciach i moja kuzynka...kolosalna przepasc miedzy nami.Zapach ich ubran i perfum..pamietam do dzis.:) fajny post.

    OdpowiedzUsuń
  22. No i postawiłaś nas do pionu, niby to wszystko wiemy ale zawsze ociągamy się z wdrożeniem do swojego życia, no ..po tym poście rozciągnięta choć ulubiona podkoszulka idzie do wora(nie do kąta bo szybko by wróciła do łóżka) .Książkę napewno przeczytam ,lubię takie.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

  23. Zrobiło się romantycznie :) Muszę poszukać tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  24. taaaak, świetna jest ta książka:) też jestem pod jej wrażeniem! fajnie, że masz ciocię, która tam jest i może potwierdzić, ze to prawda, co pisze Jennifer. Ja spotkałam się ze sceptycyzmem niektórych znajomych, którym zaaferowana ksiażką opowiadałam z wielkim entuzjazmem...ich komentarze, w stylu: na pewno tak nie jest! zbiły mnie na chwilę z pantałyku, ale stwierdziłam, ze zawsze warto dążyć do ideału i się starać!!!! widzę też, że zafascynowały nas podobne rzeczy hihi prawda jest taka, że nieco elegancji w naszym życiu przyda się na pewno (w dobie chińszczyzny, pośpiechu, chłamu i bylejakości!) buziaki!!!! Marta

    OdpowiedzUsuń
  25. Koniecznie musze, musze miec ta ksiazke, zachecilas mnie do kupna na 100%
    Jak bede na swieta w pl. z pewnoscia wybiore sie po ta wlasnie ksiazke juz zapisalam.
    usciski

    OdpowiedzUsuń
  26. Zaintrygowałaś mnie kochana :)
    W dodatku teraz sobie myślę, że moja siostra jest "Francuzką" (oczywiście nie z pochodzenia :)) i wobec tego muszę to sprawdzić :)
    Ciepło pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Olu, zainteresowałaś mnie tą pozycją. Koniecznie muszę ją kupić. Uściski ogromne!

    OdpowiedzUsuń
  28. Unikac alkoholu? Przeciez tam wino pija litrami.

    OdpowiedzUsuń
  29. Tak mnie zaraziłaś tą książką - poradnikiem że to muszę koniecznie ją zakupić i przeczytać.
    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  30. ciekawa recenzja, chętnie zajrzę do tej książki w wolnej chwili :)
    pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  31. Wczoraj wpadła mi w ręce recenzja tej książki i od razu ją zamówiłam ;) po Twojej recenzji nie mogę się doczekać przesyłki :)

    OdpowiedzUsuń
  32. INTERESUJĄCE PRZEDSTAWIENIE KSIĄZKI:):)
    SKUSIŁAM SIĘ NA ZAKUP , LUBIĘ POCZYTAĆ COŚ FAJNEGO...
    Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA PRZESYŁKĘ :)
    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  33. Olu zachęciłaś mnie do kupienia tej książki. Mam tylko nadzieję, uda mi się znaleźć czas na jej przeczytanie. Ale niestety to prawda my z naszym obyciem jesteśmy daleko za murzynami, niestety. Pozdrawiam ciepło i udanego wieczorku

    OdpowiedzUsuń
  34. Zainteresowałaś mnie tą książką. Do pewnych zasad (np. odnośnie ubioru i makijażu) sama już doszłam - niestety tylko w teorii. Od kilku lat szukam swojego stylu w ubiorze niestety wahania wagi zmuszają mnie do nowych zakupów i czasem coś zostanie - bo przyda się jak schudnę a jak jest trochę szerokie też można ubrać. Ponieważ jestem na etapie zmiany mebli stanę przed koniecznością uporządkowania swoich ubrań, może teraz się uda :). Co do jedzenia - zgadzam się z tymi zasadami w 100 % jednak bardzo ciężko jest wprowadzić je w życie kiedy większość dookoła je w pośpiechu, dużo i rzadko - zwłaszcza w pracy (próbowałam ale po miesiącu się poddałam - ale od Nowego Roku może znowu spróbuję)

    OdpowiedzUsuń
  35. Fantastyczna recenzja Olu. Mam ochote na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  36. oczywiście jest to moja pozycja obowiązkowa do przeczytania bo mam fioła na punkcie Francji, a opisem tej książki jeszcze bardziej mi zrobiłaś smaka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  37. kupiłam, przeczytałam...rady jak najbardziej na miejscu :))
    szczególnie ta, by dbać o siebie wszechstronnie

    OdpowiedzUsuń
  38. Koniecznie muszę przeczytać tą książkę ;) Z poradników tego typu przeczytałam "Małą czarną księgę stylu" i "Strategia stylu", których autorką jest Nina Garcia. Uważam je za naprawdę dobre, bo pomogły mi w walce z przepełnioną szafą (chociaż nadal walczę ;)
    Poza tym świetne porady można znaleźć na blogu http://styledigger.com/
    Polecam!
    Miłego dnia :)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  39. Olu, recenzja tak świetna,że musze poszukać tej książki...U mnie największym problemem jest szafa....ciężko mi zmobilizować się do jej ogarnięcia i ciężko rozstać się z niektórymi rzeczami, nawet juz niepotrzebnymi...

    OdpowiedzUsuń
  40. Boże, jaki przepiękny post! Taki kobiecy, eteryczny :D super klimat!!

    OdpowiedzUsuń
  41. Ta książka jest rzeczywiście bardzo inspirująca. Kiedy ją kupowałam, zastanawiałam się, dlaczego tak szybko ubywa w księgarniach. Według mnie dobrze jest ją przeczytać na wiosnę, aby pobudzić się do działania i usystematyzowania swojego życia :)

    Bardzo przyjemny blog:)

    OdpowiedzUsuń
  42. kupiłam, przeczytałam i goraco polecam Olu, dziekuje za inspiracje :) od dziś nie chodze po domu w dresie :) Ksiazka jest rewelacyjna, będzie moja Biblia :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Witam, a ja ksiazki nie czytalam i nie zamierzam czytac. Tak sie sklada, ze od paru lat mieszkam we Francji i Madame Chic za czesto nie widuje. No ale ja nie mieszkam w Paryzu, w dzielnicy chic, tylko na prowincji;-). I jak odbieram syna ze szkoly, to czesto wlasnym oczom nie wierze. Dres to normalka, i nie tylko do chodzenia w domu;-/. Ostatnio bylismy ze znajomymi w restauracji(dosyc szykownej) i bylo mi wstyd. Zostawili taki syf, ze w szoku bylam. Dodam tylko, ze to byli ludzie z tzw. klasy sredniej, pracownicy administracji.
    Ale zeby nie bylo, ze jestem uprzedzona do Francji i Francuzow. Znam tez bardzo wielu Francuzow z klasa. I oni sami czesto mowia, ze nie poznaja swojego kraju. Ze taki piekny kraj, a taki syf sie robi. I ciezko im nie przyznac racji, bo kraj jest naprawde piekny.
    A Ty, Olu masz po prostu klase i mysle, ze mialabys ja nawet bez przeczytania ksiazki. Z Twoich wpisow, Twoich zdjec bije taka elegancja, ktorej nie da sie wyuczyc, no klasa po prostu :-). Pozdrawiam z deszczowej Alzacji :-).

    OdpowiedzUsuń
  44. Zgadzam się z powyższym komentarzem w 100%. Byłam i doświadczyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  45. :):):)bardzo fajny post. Brakuje mi u Francuzów LUZU. Po prostu. I jednak mimo tego, że rzeczywiście ich styl bycia czy życia uważa się powszechnie za dość elegancki - bliżej mi jednak do Włochów i ich energii, szaleństwa - i piękna ale okraszonego .....luzem właśnie, swobodą i klasą nie spętaną sztucznymi manierami.
    Moja przyjaciółka kupę lat mieszkała w Paryżu, pytana o to jacy są Francuzi...najczęściej odpowiadała, że nigdy wcześniej nie widziała, żeby jeden człowiek wypijał tyle alkoholu( głównie wina) co tam właśnie. stwierdziła wręcz, że w jej odczuciu był to już często "elegancki" alkoholizm.
    Olu - dawno Cię nie widziałam tak na żywo - ale już na zdjęciach widać, że ćwiczenia, dieta i nowe nawyki żywieniowe cudnie Ci służą! :):) Uściski noworoczne:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Moja droga koleżanko po fachu hihihi,
    zaraz po przeczytaniu Twojego posta o książce LEKCJE MADAME CHIC, otworzyłam allegro i ją zakupiłam. Jej lektura to był dla mnie super czas ! Mam pewne doświadczenia z narodem francuskim ponieważ jestem romanistką i bywam w tamtych rejonach jak tylko często jest to możliwe :-)) i muszę Ci powiedzieć, że książka oddaje rzeczywistość francuską ! A ja ją uwielbiam i dziękuję za tego posta bo przeżyłam super chwile w trakcie jej czytania !!!! A i uśmiałam się też szczególnie w momencie konfrontacji ze Stanami hihihih
    pozdrawiam Cię, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  47. Piszę jako Anonimka, ponieważ dopiero raczkuję w tym niezwykłym świecie blogów na temat Shabby i im podobnych. Czytając tego posta w pierwszej chwili pomyślałam: "Eee tam...pachnie snobizmem" Jednak biję się w pierś i zwracam honor. Uwielbiam tutaj zaglądać, zaczęłam stosować kilka zasad i... życie stało się piękniejsze, lżejsze... Dziękuję i z całego serca przepraszam:-) Ania po czterdziestce
    P.S. Pięknie jest uczyć się od młodych.

    OdpowiedzUsuń
  48. Naprawdę zachęciła świata mnie do przeczytania tej książki - dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  49. Super książka ,szczególnie jako poradnik dla osób poszukujących dobrych wzorców na piękne i spokojne życie domowe, rodzinne ale także zacheca jak dbać o siebie.

    OdpowiedzUsuń
  50. Mnie książka ta nie zachwyciła, tak jak Ciebie. Jej rady wydają mi się banalne. Czy naprawdę o tym wszystkim nie wiemy ? Większość polek żyje bardzo podobnie do Francuzek. Fajnie, że skonfrontowałaś wiedzę z książki ze zdaniem swojej cioci.

    OdpowiedzUsuń